6 lutego b.r w Teatrze Barakah czytelnicy Brocha i fani Lupy mieli okazję uczestniczyć w wydarzeniu, którego celem była promocja nowej książki – Rozgrzeszenie z powietrza wzięte – zawierającej dramaty i eseje pisarza austriackiego pochodzenia, niekwestionowanego autorytetu na polu literatury europejskiej.

Repertuar był niezwykle bogaty: Krystian Lupa, który jako jeden z pierwszych odkrył i przedstawił polskiej publiczności fenomen pisarza, opisywał swoje doświadczenia z problemem translacji języka prozy na sytuacje sceniczne, w historycznoliterackie konteksty wprowadzał słuchaczy prof. Jakub Zdzisław Lichański, "brocholog” i wreszcie – spotkanie w teatrze nie mogło się obejść bez aktorów – gospodarze Teatru Barakah odczytali fragmenty dwóch, nowowydanych sztuk, z muzyczną oprawą.

Publiczność opanowała wszystkie dostępne pomieszczenia a i tak zabrakło miejsca dla niektórych ciekawskich. Tłum przyszedł, bo i było po co. Informacji w bród – jak to kiedyś były złe tłumaczenia (i Krystian Lupa radził sobie z językiem niemieckim sam, balansując na granicy praw autorskich) albo ich w ogóle nie było, jak dramaty pisane "dla chleba" są aktualne i dziś, choć niedocenione i zapomniane, w końcu jak Broch stawia wyzwania dla wszystkich spragnionych gęstej, niełatwej materii języka. Zatem co nieco o teatrze, więcej nawet o literaturze (prof. Lichański mówił o pisarzu, że odkrywa, jak w rzeczywistości kryje się nierzeczywistość) i szczególnym wydarzeniu, jakim jest ukazanie się dwóch dramatów: Rozgrzeszenie oraz Z powietrza wzięte albo Interesy barona Laborde'a na polskim rynku teatralnym (przeł.
Maciej Ganczar), które tylko czekają na swoje sceniczne interpretacje.

Spotkanie prowadziła Elżbieta Manthey, założycielka wydawnictwa ADiT, które od dawna promuje współczesną dramaturgię teatralną (ma na swoim koncie wydanie sztuk Harolda Pintera, Jona Fossego, Hanocha Levina oraz różnorodne antologie – irlandzką, austriacką, niemiecką). Najnowsza pozycja to nie tylko dramaturgiczna odsłona twórczości Brocha, tytuł zawiera również eseje: Teoretyczne uwagi wstępne do „Rozgrzeszenia” (tłum. Maciej Ganczar), Hofmannstahl i jego czasy – fragmenty o „pogodnej wiedeńskiej apokalipsie”, czyli zjawisku z przełomu wieków (tłum. Ryszard Turczyn).


Rozgrzeszenie to opowieść o momencie kryzysu gospodarczego w latach 30-tych, czyli o czasie, który w biografii autora wiąże się z zaangażowaniem i pracą w zakładach włókienniczych (Broch pochodził z zamożnej rodziny żydowskiej, fabrykę odziedziczył po ojcu). Jak wynika z odczytanych fragmentów, to dialogi osadzone w rzeczywistości politycznej, wyraziste i podszyte napięciem charakterystycznym dla momentów społecznego przesilenia. Jest to więc rzecz o gospodarce, człowieku i mechanizmach, które sam stworzył po to, by zwróciły się przeciw niemu, wprowadziły hierarchię, politykę rządzących i rządzonych. Z drugiej strony mamy komedię hochsztaplerską – Z powietrza wzięte albo Interesy barona Laborde'a (jeden z dwóch komediowych utworów Brocha) – z wątkami romansowymi i refleksją nad prawdziwą i złudną naturą uczucia (emocje czy chęć zysku?). Ponadto zabiegi symultaniczności, wprowadzenie szczegółowych didaskaliów „technicznych” świadczy o filmowej naturze Brocha, jego skłonnościach do montażowego łączenia zarówno scen dramatycznych, jak i powieściowych wątków.


Według Krystiana Lupy w adaptacjach utworów Brocha szczególnie trudne zadanie stało przed aktorami, którzy, w obliczu dziwności języka, poczucia kryzysu i upadku międzyludzkich wartości zmuszeni byli rozumieć więcej niż postać, wiedzieć więcej niż autor, który zasiał ziarno niepokoju, by potem odsunąć się w cień, zmusić się do indywidualnych poszukiwań. Hermeneutyczny punkt wyjścia (fascynuje mnie to, czego nie rozumiem) stanowił zalążek rozmyślań nad zagadką dialogu Brocha (niemożliwość wyrażenia, niezrozumienie, słowa nieprzekładalne), w rozwiązaniu której nie pomoże już stanowcza postać narratora czy wyraźnie prowadzona linia fabularna. Reżyser przełożył ten wyrafinowany język ludzkiego wnętrza w sobie właściwy sposób, stwarzając niesamowite teatralne zdarzenia – Lunatyków i Damę z jednorożcem.

To wystarczający powód, by sięgnąć po dramaty Brocha. W celach komparatystycznych (zabawa w różnice i podobieństwa między narracją prozy a dialogiem dramatycznym), polemicznych (Krystian Lupa nie narzuca swojej interpretacji, tworzy pole dialogu z młodymi twórcami) i wreszcie – artystycznych. Pewną namiastką była prezentacja fragmentów dramatów przez aktorów Teatru Barakah, jedna z zapomnianych (przynajmniej na krakowskim rynku), a wartych kontynuacji aktywność, która uzasadnia dyskusje i kolejne posunięcia sceniczne. Performatywnie rzecz ujmując, czytanie to też wydarzenie i interpretacja, co więcej – skierowane do widza zmienia swój kształt wraz z jego reakcją. To dobry pomysł na popularyzację dramatów. Na stronie wydawnictwa ADiT można zasięgnąć informacji na temat dalszych planów upowszechnienia twórczości Hermanna Brocha – dzięki spotkaniom z aktorami i reżyserami. Lupa w Barakah zapoczątkował więc całą serię, miejmy nadzieję, że na wzór pierwszego wydarzenia – nietuzinkowych interpretacji tej odkurzonej (by ją ujrzeć na nowo!) dramaturgii. Warto zmobilizować innych reżyserów: czekamy na spektakle!