„Replikantki” to cykl wystaw w Małej Przestrzeni prezentujący twórczość młodych polskich artystek. Tytułowe określenie ma wpisany w siebie rewolucyjny potencjał, generowanie nieznanych wartości, odwracanie przeciwko systemowi, który je stworzył. Miarą prawdziwości przywołanych historii staje się niezgoda na sformatowanie do racjonalnych ram i sztywnych, logicznie uzasadnionych podziałów, potrzeba mocnego upodmiotowienia kobiety-autorki w strategiach lektury. Odkrywanie sensu tkwiącego w szczególe staje się bazą do stworzenia nowego języka, w którym artystki nie występują w roli outsiderów, ale znajdują miejsce dla mówienia o sobie, w pewnym przesunięciu do obowiązującego fallogocentrycznego porządku. Sięgając do intymnych doświadczeń zatracają się w tekstach, rozłożone w toksycznych wydzielinach własnej sieci.



Prezentujemy wstęp do katalogu autorstwa kuratorki cyklu Marty Lisok.

…Kobiety nie mają przeszłości, ich historia, w oczach społeczeństwa sprowadza się do jednego życia. A nawet mniej, bo i ono pocięte jest na odcinki stemplowane różnymi nazwiskami mężczyzn. (…) Mogę postąpić w sposób w zwykłych warunkach niemożliwy i przynajmniej wówczas gdy piszę, porzucić męskie nazwiska, odwołać się do moich matek i skoro nasze są tylko imiona, podpisać się: Jolanta, córka Ireny, wnuczka Bronisławy, prawnuczka Ludwiki [1] .

Homo faber od zarania dziejów był wynalazcą i odkrywcą, stawiał sobie cele, wytyczał prowadzące do nich drogi, każde jego działanie było postrzegane jako istotne, niezwykłe, konieczne, nadawano mu uświęcający wymiar [2]. Domowy rytm zajęć niedostrojony do linearnej koncepcji czasu nie wyrażał żadnego projektu, nie potwierdzał znaczenia egzystencji w kontekście historycznych przemian. Zakorzeniona w nim powtarzalność przeciwstawiana była niebezpiecznemu i brutalnemu zewnętrzu. Przebywanie w ograniczonym otoczeniu związane z wielowiekowym przypisaniem kobiet do przestrzeni prywatnej sprzyjało wyostrzeniu zmysłów, ich przewrażliwieniu. Podejmowane z tej pozycji czułe przepisywanie rzeczywistości spełnia funkcję osobistej terapii. Opisywanie i opowiadanie stają się próbami przezwyciężenia niewidzialności i nieistotności.
Cykl „Replikantki” został oparty na zaufaniu do intymnych przekazów, tropieniu emblematów gender na tkaninie tekstów, zbieraniu wylinek zostawionych przez artystki na poziomie wyboru tematu bądź koncentrycznej struktury narracji [3].



Tytuł przewrotnie nawiązuje do cyborgów, które z założenia spełniają podrzędną rolę wobec wynalazcy. Zaprogramowanie pociąga za sobą bierność, ale równocześnie możliwość wymykania się spod kontroli, szybkiego i z założenia nieokiełznanego usamodzielniania. Replikantki przez odcięcie od historii i tradycji mają niewiele do stracenia. Niosą rewolucyjny potencjał, możliwość odwrócenia przeciwko systemowi, który je stworzył. Ich niewdzięczność wobec rzeczywistości polega na pozbawieniu jej stabilności, wyolbrzymieniu i upłynnieniu. Prace wymuszają poświęcenie im czasu jako formę rekompensaty za cierpliwość autorskiej obserwacji, wchłaniania i ich przetwarzania w obrębie własnego ciała. Domagają się interpretacyjnego wysiłku i uwagi. Okazują się zachłanne i ekspansywne. W tej perspektywie lektura rządzi się prawem jednostkowego zaangażowania, w którym odbiorca stawia na szali własną podmiotowość. Pozwala rozpuścić się w nadwrażliwości autorek, których prace jako sekrety niosą dla niego zagrożenie tym, co bliskie, ale jednocześnie nieznane, zupełnie obce.

Zaproszone artystki podejmując wizualne próby opowiedzenia o własnych doświadczeniach, nie ułatwiają widzowi zadania. Nie pozwalają mu pozostać na zewnątrz opowieści, łatwo rozpadających się przy nieostrożnym traktowaniu. Zewnętrzne miesza się z wewnętrznym, a ciągłe powtarzanie rozpuszcza to, co miało zostać zapamiętane. Procesy odbioru przypominają ruchy drożdży, które pozostawione w odpowiednich warunkach zaczynają pęcznieć. Ich powierzchnia pęka, rozwarstwia się i napowietrza. Mięknie i delikatnieje. W niektórych miejscach staje się przezroczysta, w innych zbrylona. Drożdże przekraczają brzegi naczynia i zaczynają wylewać się na zewnątrz. Jak pisze Herta Müller W systemie, gdzie istnieją same zakazy, właśnie zmysłowość jest wielkim zagrożeniem. A to dlatego, że jest nieobliczalna tak jak fantazja. Te sfery nie dają się kontrolować  [4].”



oraz fragment tekstu „replikantka” autorstwa Marty Kudelskiej.

Wyprawa w kosmos wymaga od uczestnika nie tylko wprawy w ziemskich podróżach. Orientacja w czarnej, ciągnącej się w nieskończoność przestrzeni przypomina błądzenie po zakamarkach wyobraźni. Przeszukiwanie, rozrywanie warstw na cienkie wstążki łączące z oswojoną ziemską rzeczywistością. Zagubić się jest bardzo łatwo, wystarczy moment nie uwagi, zbyt pewny krok by zapaść się w gęstwinę nieznanego. Kosmos nie lubi zbyt pewnych siebie bohaterów, podróżujących z dziecięcym przekonaniem o byciu lepszymi, zachłannymi i nie umiejącymi się odnaleźć w jego delikatnej materii.

Wśród wszystkich czynników tworzących idee wyprawy w nieznane, najważniejsza wydaje się stara maksyma mówiąca o możliwości poznania innego, zredefiniowania dotychczasowych przekonań i wizji. Kris Kelvin, bohater zekranizowanej przez Andrieja Tarkowskiego w 1972 roku powieści Stanisława Lema wyrusza w podróż do oddalonej wiele setnych mil od ziemi planety Solaris. Na orbitującej wokół niej stacji badawczej doszło do tajemniczych wypadków, jeden z badaczy popełnił z nieznanych powodów samobójstwo. Zadaniem Kelvina jest zbadanie i rozwiązanie całej sprawy.

Jedną z kanonicznych scen zarówno literatury i filmów sience-fiction jest przekroczenie przez bohatera progu stacji badawczej, symbolicznie oddzielając go od dotychczasowego życia. Dla Slavoja Žižka jest to (...) przejście do innego, fantazmatycznego wymiaru (…) [5] w której za drzwiami znajduje się zupełnie inna rzeczywistość niż ta oczekiwana  [6] Bohaterowie filmu, zamknięci w opustoszałej stacji badawczej starają się nawiązać kontakt z zajmującym całą powierzchnię planety oceanem, przez wielu wcześniejszych badaczy uznanym za inteligentną formę życia. W wiecznie falujących wodach Solarisu materializują się przedziwne kształty, fantastyczne geometryczne bryły, domy, drzewa. Znikające po pewnym czasie w gęstwinie fal, będącej grobowcem wcześniejszych śmiałków starających się rozwikłać zagadkę ich pochodzenia, wysilających zmysły by nawiązać kontakt z ciągnącą się po horyzont taflą wody.



SPIS TREŚCI:
Marta Lisok
Marta Kudelska „replikantka”

znieczulenie
Marta Lisok „znieczulenie”
Katarzyna Czeczot „skóra interrorystki”
Katarzyna Czeczot „z kim tańczy lilith?”
Magdalena Starska „lilith”
Dorota Buczkowska – praca
Magdalena Starska „oswajanie”
Magdalena Starska „interror”
Dorota Buczkowska – praca
Agnieszka Dąbrowska „kamień”

cieplarniane warunki
Marta Lisok „cieplarniane warunki”
Kinga Bella „miejsca intymne”
Kinga Bella – prace
Zuzanna Sokołowska „syndrom roszpunki”
o twórczości z Natalią Bażowską rozmawia Agnieszka Kwiecień
Natalia Bażowska – prace
Magdalena Starska – prace
Tatiana Wolska – prace

minimalne poprawki
Marta Lisok „minimalne poprawki”
Dominika Skutnik „kolia wysadzana żwirem”
Alicja Karska & Aleksandra Went – prace

język do lizania
Marta Lisok „język do lizania”
Justyna Gruszczyk „ciepły zapach potwora”
Bianka Rolando „ślicz-notka”
Bianka Rolando – prace
biogramy

Replikantki, obszerna dokumentacja cyklu 4 wystaw, przedstawia 9 artystek , format 162 x 216 mm, kolorowe reprodukcje, 144 strony, teksty w językach polskim i angielskim, 2010
ISBN 978-83-88254-60-4


Fotografie dzięki uprzejmości Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach

REPLIKANTKI 2


REPLIKANTKI 4


[1] J. Brach-Czaina, Błony umysłu, Warszawa 2003, s. 6-7.
[2] S. de Beauvoir, Druga płeć, Warszawa 2003, s. 610.
[3] N. Miller, Arachnologies: The Woman. The Text and The Critic (w:) Poetics of Gender, New York 1986, s. 271-295.
[4] J. Sobolewska, Kot i karzeł w rumuńskiej bezpiece, „Gazeta Wyborcza”, 10.01.2006.
[5] S. Žižek Przekleństwo fantazji, Wrocław 2009, s. 186.
[6] Tamże.