Założenie programowe Boskiej Komedii, zapraszające nas do wszystkich kręgów teatru, w praktyce okazało się trochę niespójne. Większość osób tłoczących się żarliwie u wejść na konkursowe spektakle, słabo lub w ogóle nie odnalazła się na zaproszonych widowiskach zagranicznych. To właśnie część zagraniczna zrodziła najwięcej rozczarowań. Było różnorodnie i niezrozumiale, tylko, czy to jest zaletą? Najbardziej okrzyczany spektakl muzyczny Uwiedzenie, przywieziony z Indii, rozbawił i rozluźnił liczną publiczność w sali TV Kraków w Łęgu. Ale czy nie mieliśmy prawa się dowiedzieć, o czym śpiewali aktorzy i dlaczego występowali w czerwonych kabinkach sugerujących amsterdamskie pokoiki rozkoszy w czerwonej dzielnicy? Wszystkie programy i omówienia ograniczyły się do tego sensacyjnego odkrycia i nikt nie zdobył się na wyśledzenie, co za nim stoi. Publiczność mimo wszystko bawiła się świetnie i to miało wystarczyć za dowód uniwersalności przekazu.
Zostawiając na boku tor zagraniczny trzeba przyznać, że powołanie (bardzo licznej – 28 osób) rady krytyków, która wytypowała najlepsze polskie przedstawienia do konkursu dostarczyło Krakowowi prawdziwie wysmakowanej uczty.
Formuła festiwalu, w którego jury zasiadają międzynarodowi eksperci, na który zaprasza się gości z całego świata, zdaje się być niezwykle trafioną i pożądaną, bo teatr, okazuje się mamy w obecnej dekadzie całkiem eksportowy i to nawet wtedy, gdy obraca się w kręgu naszej literatury, naszych problemów społecznych i naszych narodowych obsesji.
Największa chyba obawa organizatorów i zacierających cichutko ręce, co złośliwszych obserwatorów – kto zechce te nasze narodowe traumy oglądać i oceniać, okazała się całkowicie pozbawiona racji bytu. Wesele, Odprawa posłów greckich, Był sobie Polak Polak Polak i diabeł, Odpoczywanie i Wierszalin wzbudziły autentyczne zainteresowanie u międzynarodowego gremium, wzruszały (Wierszalin, Odpoczywanie), zachęcały do sięgnięcia po tekst dramatu (Wesele) i wcale nie były głosem zrozumiałym tylko dla płowowłosych mieszkańców tego specyficznego kawałka ziemi (Był sobie Polak Polak Polak i diabeł). Publiczność tłoczyła się i czasem odchodziła spod drzwi pozbawiona możliwości wejścia. Tego oczywiście szkoda, ale z drugiej strony - aż miło było popatrzeć jak spragniona teatru młodzież z rozpalonymi policzkami i ognistym wzrokiem forsowała drzwi. Te sceny przywoływały na myśl starożytne zawołanie „Chleba i igrzysk!”, a przecież ostatnie lata przyzwyczaiły nas do podobnych scen, z udziałem osób domagających się wyłącznie chleba.

Równie licznie przybyli na festiwal goście zagraniczni, chętnie zaproszając na zagraniczne festiwale nasze spektakle m.in. do Korei miałby pojechać zestaw: Wierszalin oraz Był sobie Polak Polak Polak i diabeł, a do Nowego Jorku Versus wg. Brechta w reżyserii młodziutkiego Radka Rychcika, włączony w ostatniej chwili do programu.
Wszystko to wskazuje, ze formuła festiwalu, zaproponowana przez organizatorów i dyrektora artystycznego, jest jak najbardziej słuszna - pozwala nam powiedzieć sobie, że nasz teatr jest świetny i doceniany, pozwala go zobaczyć w bardzo szerokim spektrum i skondensowanym czasie, no i dodatkowo otrzeć się o zjawiska ze świata – może nieco bardziej dla nas „znaczące” następnym razem. Powstrzymywałabym w zapędach tych, którzy chcieliby w następnej edycji okroić festiwal, ponieważ trudno było jednej osobie zobaczyć wszystko czy nawet większość propozycji w ciągu tego tygodnia. W kwestii werdyktu zaufałam pracowitemu jury a wybierając dla siebie to, co wydawało mi się najcenniejsze, pozostałam festiwalem „zarażona”.

Międzynarodowy festiwal teatralny
„Boska Komedia” (5-12 grudnia 2008) Kraków
w ramach projektu kulturalnego „6 zmysłów”, - org. Urząd Miasta Krakowa
dyr. art. BARTOSZ SZYDŁOWSKI


FOTO:
Uwiedzenie, reż Roysten Abel, Indie

Fot. Beata Frysztacka