Eveline śmiało można zaliczyć do nurtu rocka alternatywnego, jednakże to pojęcie ma tu o wiele szersze znaczenie. Zespołowi bowiem znacznie bliżej do gitarowych zespołów z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku niż do tych obecnych. Ich muzyka charakteryzuje się bardzo surowym i brudnym brzmieniem. Utwory utrzymane są w dusznym, momentami psychodelicznym klimacie.
Prym wiodą tu połamane rytmy bębnów, mocno przesterowane gitary i pulsujący bas, a oszczędnie wplecione partie archaicznie brzmiących klawiszy nadają trochę hipisowskiego klimatu. Najciekawszy jest w tym wszystkim śpiew wokalisty, obdarzonego bardzo ciekawą barwą. W dodatku potrafi on operować swoim głosem na wiele sposobów, dzięki czemu chwilami brzmi on bardzo teatralnie.


Jeżeli miałbym pokusić się o jakiekolwiek porównanie to jako pierwsze przychodzi mi do głowy skojarzenie z Radiohead (oczywiście zachowując wszelkie proporcje), ale w muzyce Eveline słychać też wiele innych wpływów. I choć „Alpha – Omega” nie jest szczytem oryginalności, to myślę, że warto poświęcić jej trochę uwagi – całość brzmi bardzo ciekawie. Mam tylko nadzieję, że tytuł płyty nie oznacza, ze zespół uważa swoją twórczość za ostatecznie już zamkniętą. Z tym potencjałem z pewnością stać ich na jeszcze więcej.


Eveline – „Alpha - Omega”
Borówka Music 2011