Na koniec lektury „Węża w kaplicy” Tomasza Piątka, lektury, do której przynagliła mnie wreszcie oczywiście nominacja do literackiego Paszportu POLITYKI, spojrzałam ponownie na okładkę książki. Oto zza chmur, z jednego ukrytego za nimi punktu, wydostają się i rozbiegają promienie, znak obecności i spojrzenia Boga, a poniżej pikuje – spada – mały samolot.