Religia nadaje życiu sens, bez którego jest ono nieznośne. Aby „dźwigać” swoją egzystencję, człowiek musi mieć przekonanie, że warto się tak męczyć, bo istnieje jakiś pozaświatowy cel, który usprawiedliwi całe zło tego świata i absurd ludzkiego istnienia. Gdybyśmy tylko mogli odkryć Archimedesowy punkt podparcia lub mieli chociaż pewność, że gdzieś on jest, wszystko od razu byłoby prostsze, piękniejsze, prawdziwsze i lepsze; jednym słowem – boskie. Człowiek miałby moc, aby poruszyć całą Ziemię, zapanować nad swym życiem i ukształtować je tak, by królestwo niebieskie stało się faktem – Raj byłby na Ziemi. Co jednak, jeśli świat nie ma oparcia, gdy aksjologiczny fundament bytu zaczyna się kruszyć, a wszystkie dogmaty stają się wątpliwe? O tym opowiada spektakl "Prorok Ilja".