Będę szczera: dostając do ręki „Siostrzycę”, automatycznie założyłam, że książka Hardinga nieszczególnie przypadnie mi do gustu; wydawało mi się, że mam do czynienia ze swego rodzaju imitacją powieści gotyckiej, podróbką, bo przecież nikt już nie pisze takich książek, przeminęły one wraz z czasem, w który(m) były (w)pisane.