Bicz, włosiennica, woda święcona w atomizerze, figura Maryi noszona w wielkiej torbie na ramieniu, syntezator – oto instrumentarium praktyk religijnych Anny Marii, głównej bohaterki najnowszego filmu Ulricha Seidla. Opowiadając historię kobiety walczącej o to „żeby Austria znowu była katolickim krajem”, reżyser kontynuuje oprowadzanie widzów po kolejnych sferach niebieskich swojego „Raju”. Siedząc w kinowej sali, miałam jednak wrażenie, że zawędrowałam wprost do piekła – piekła skrytego za maską pozornie banalnej codzienności, a ta w świecie filmów austriackiego reżysera z pewnością tworzy jeden z najniższych piekielnych kręgów.