Czasem chciałoby się spojrzeć na książkę bez kontekstu, bez skojarzeń i etykietek w głowie. „Nuda” Alberta Moravii bardzo prosi się o taką lekturę. Jak każda z książek „Nowego Kanonu” wydawnictwa WAB poprzedzona jest krótkim wstępem. Ale te kilka stron wystarczy, żeby ustalić pewien sposób odbioru: padają nazwiska Sartre’a i Camusa, pojęcia mdłości i absurdu. Bohater „Nudy” ustawiony zostaje w rzędzie z innymi bohaterami Moravii: skonfliktowanymi z matką introwertykami. Zostaje też pokazany przez pryzmat biografii pisarza. Co w takim razie sprawia, że „Nuda” jest inna, choć łatwość, z jaką znajduje się dla niej konteksty, sugerowałaby, że to powieść niemal wtórna?