Proszę się poważnie zastanowić, ile jeszcze potrzeba przeprosin, jak bardzo muszą klęknąć narody, żeby móc – żeby potrafić – otrzeć łzy pomnikom pamięci? Z drugiej strony, jak starannie powinno się przepracować historię, by przestała ogłupiać, by bezsilnie nie krzyczeć ze złości, gdy ocalonych już prawie nie ma? Można wprowadzać i wyprowadzać sztandary bez końca albo oglądać śmiałe parodie obozów zagłady, ale czy pomimo tych dziesiątek, setek, tysięcy książek, filmów, spektakli ktokolwiek zdoła rzeczywiście nie zacisnąć pięści? Nie myśleć „ci Niemcy”? Nie patrzeć na nazistowski mundur z przestrachem, obrzydzeniem i pożądaniem?