To, co w teatrze najbardziej interesujące, intrygujące i niepokojące, często sprowadza się do sytuacji konfliktu. W przypadku „Życia seksualnego dzikich” ów konflikt, jakby programowo wpisany w przedstawienie, zdaje się jego osią lub jednym z punktów zaczepienia interpretacji. Już sam tytuł przywołuje kategorię dzikości, w perspektywie odbiorców, ludzi XXI wieku, dość odległą, obcą, budującą kłopotliwy dystans między widownią a sceną.