„Zasłona rabusia, phlegm de neige, łabędzio-tajanie, wydmuchany z polarnego futra, znikający świat. Zostało jeszcze 45, odliczaj dalej.”. Skończył się listopad, minął grudzień i połowa stycznia. Zima jak z okładki „If on a winter’s night...” Stinga w końcu nadeszła. Choć pięknie zaaranżowana i kameralna w duchu, pochopnie byłoby sięgać po zeszłoroczny śnieg, kiedy krystaliczna jakość najnowszego albumu Kate Bush jeszcze nie stopniała.