„Powieść pod różą” Heleny Boguszewskiej i Jerzego Kornackiego po blisko pięćdziesięciu latach zjawia się jak widmo. Widmowa jest sama książka, ale też historia, którą opowiada, miasto, w którym opowieść się toczy, jej postaci i język. Jednak zjawy z przeszłości – tak jak goście z egzotycznych krajów – choć fascynują dlatego, kim są, niekoniecznie porywają tym, jakie są.