Oto wielka niewiadoma: Co ze sobą zrobić, skoro film, na który czekałaś najbardziej w roku 2014 już obejrzałaś... jeszcze w noc sylwestrową? Kiedy o 3:30 nad ranem 1 stycznia było już de facto pozamiatane, mamy to i dziękuję bardzo, koniec imprezy dobranoc? A do tego podejrzewasz, że to jednak będzie po prostu najlepszy film roku? Na co czekać? Jak żyć? O czym powiedzieć, że „jak kania dżdżu czekam cię tu”? Całe szczęście rozpoczęty właśnie rok oferuje jeszcze co najmniej klika filmowych atrakcji, których będzie można może nie jak dżdżu, ale przynajmniej jak lekkiej mżawki wypatrywać.