Stateczna siedziba berlińskiej galerii Martin-Gropius-Bau widziała już wiele. W zeszłym roku przy okazji wystawy Modell Bauhaus, oprócz najznamienitszych kart z historii szkoły, prezentowano również jej mniej znaną codzienność: plany zajęć, druki ulotne, ale przede wszystkim zaproszenia na niezliczone bale, koncerty i prelekcje, które dowodziły, że Bauhaus był miejscem bardzo żywiołowym. Przypomniałam sobie o tym, gdy w ponad stumetrowej kolejce, wśród punków i emerytów, czekałam na otwarcie wystawy Olafura Eliassona.