Długo wyczekiwana „Incepcja” (Inception, 2010) Christophera Nolana nie zawodzi. Najnowsze dzieło twórcy „Memento” (2000) nie jest wolne od wad, ale godnie podsumowuje pierwszą dekadę XXI wieku. Jest jej ukoronowaniem pod wieloma względami, z estetycznym i narracyjnym na czele (staję w ostrym sprzeciwie do zeszłorocznych rankingów i zestawień najlepszych filmów dziesięciolecia, dla mnie rok 2010 jest tym, który kończy pierwszą dekadę obecnego stulecia). W kategorii efektów specjalnych, stworzenia niezwykłych wizji alternatywnych światów „Incepcja” stoi na jednej półce z trylogią „Władca pierścieni” (2001-2003) Petera Jacksona i „Avatarem” (2009) Jamesa Camerona, a cofając się jeszcze dalej, także z „Matrixem” (1999) braci Wachowskich. Z tym ostatnim filmem, podobnie jak z widowiskiem Camerona, łączy „Incepcję” jeszcze więcej, o czym później.