„Nie będziemy musieli się żegnać, jeśli wspólnie wyruszymy”. To najlepsze, co można powiedzieć bandzie pijaczków w znajomym lokalu, gdy na wychodzącym usiłują wymusić kolejkę. Pośpieszny, pociągowy rytm napędza „Chicago”. „Wszyscy wsiadać!”, woła Waits, nadając tym dwuminutowym utworem ton całemu albumowi. W podobny sposób „Hang On St. Christopher” przekręcał kiedyś kluczyki w stacyjce „Franks Wild Years”. Charczący jak rura wydechowa głos powraca po latach (dokładnie siedmiu, nie licząc składanki „Orphans: Brawlers, Bawlers & Bastards” z 2006 roku), w zwięzłej i mocno bluesowej formie. Powód do tej przeprowadzki usłyszymy na początku płyty. „Może sprawy potoczą się lepiej w Chicago”.