Rynek filmów o II wojnie światowej i Holokauście rządzi się podobnymi prawami, co adaptacje lektur szkolnych. Co kilka lat należy wyprodukować jeden, by młodzież mogła wybrać się na wycieczkę do kina. Należy pamiętać o odczekaniu kilku lat od premiery ostatniego dzieła tego typu, by roczniki uświadomione i wyedukowane w tej materii zdążyły wyjść już ze szkoły. Te cyniczne (i celowo nieco przesadzone) stwierdzenia nie są wynikiem braku szacunku z mojej strony, ale wyrazem troski o sam temat, który jest eksploatowany niezależnie od tego, czy reżyser ma coś do powiedzenia, czy też nie.