Nie od dziś jest jasne, że pod latarnią najciemniej, szewc bez butów chodzi, lekarskie dzieci chorują najczęściej, a najznamienitszy komik to prywatnie bardzo markotny człowiek… Czytając opus magnum Bohdana Dziemidoka, które ukaże się lada chwila nakładem wydawnictwa słowo/obraz terytoria, zastanawiam się, czy polski teoretyk komizmu właśnie w imię tych życiowych reguł poskąpił potencjalnemu czytelnikowi teoretycznej inwencji i krzty humoru? Trudno pomyśleć, że mogłoby być inaczej. Przecież także nie od dziś wiadomo, że gdańska oficyna nie wydaje słabych książek. Nie zrobiła tego zapewne i tym razem. Rozprawa Dziemidoka przynosi solidną porcję wiedzy. A że wcale nie radosnej, to już całkiem inna sprawa.