Obdarzony przeciętną świadomością mieszkaniec Krakowa w toczącej się od prawie dwóch lat aferze zakrzówkowej miał ochotę kolejno: rzucić się z pustakiem na dewelopera, przyszpilić motyle, powiesić na gałęzi ekologów, utopić nurków, przykuć do skał wspinaczy, ogrodzić drutem kolczastym mieszkańców, zdzielić szpadlem właścicieli działek, spalić przyrodników na stosie z ich ekspertyz, wreszcie zabetonować raz a dobrze magistrat z całą zawartością.