Wrocław jest wciąż spragniony. Jego festiwalowa widownia również. Nieważne, że lipcowy maraton filmowy na Nowych Horyzontach wyczerpuje. Opowieści jego stałych bywalców o tygodniowym odsypianiu pobytu we Wrocławiu, nieuniknionych problemach z artykulacją i długim dochodzeniu do siebie są klasyczne, powtarzane co roku. Do listopada nietrudno jednak nabrać nowych sił i w chłodne wieczory nasycać się kolejnymi porcjami amerykańskich filmów w Heliosie. Druga edycja American Film Festival pokazuje, że ta dość świeża impreza bynajmniej nie jest zbędna i świetnie wpisuje się w kalendarz miłośników filmów i festiwali. Jak zaznaczał Roman Gutek, dyrektor festiwalu, wszystkiego w tym roku było więcej: filmów do selekcji, widzów i projekcji.