„W sferze przyjemności nie ma postępu, jedynie zmiany”. Każda kolejna książka, każdy kolejny tekst Barthes`a – od momentu, gdy autor odszedł od myślenia w nurcie radykalnego strukturalizmu – dają mi niekłamaną przyjemność. Trudno określić, czy większą radość lekturową sprawiła mi „Przyjemność tekstu” czy „Fragmenty dyskursu miłosnego”. Ale pewna jestem – pomimo widocznej ciągłości myśli, pomimo nawracania tematów, słów, motywów – że nie ma tu mowy o postępie, ale o zmianie. Choć wszelkie pisanie Barthes`a jest bardzo mocno naznaczone jego wrażliwością, osobowością i stylem, "Roland Barthes" – tematyzując owo naznaczenie – sprawia przyjemność tym większą.