Karolina, bohaterka najnowszej powieści Natalii Fiedorczuk mogła mieć jedną z przygód, które w bajkach kończą się zdaniem: „I żyli długo i szczęśliwie”. Zabrakło naprawdę niewiele, inny finał studenckiego zauroczenia, kilka tygodni dłużej na stypendium w Niemczech i wszystko mogło się potoczyć jak w cukierkowych opowieściach dla dziewczynek. Początek książki Fiedorczuk przypomina romanse, które wciąż sączy w nas jeszcze popkultura sprzedając ckliwe komedie romantyczne jako odpowiedź na najważniejsze życiowe dylematy. Tylko, że Fiedorczuk nie napisała bajki. Jej książka to studium samotności, niespełnienia, depresji i ciągłego lęku.