Komu przyszło recenzować ostatni tomik Marcina Sendeckiego, niech sugeruje, a nie orzeka; niech mu się również nie wydaje, że szybko odnajdzie bezpośrednie wyznanie czy deklarację. Niech z pokorą składa wyrazy, kolekcjonuje znaczenia, szuka analogii. Poezja wyliczanka, poezja echo, poezja cień… „Do kogo ta mowa? Baranki // zbodły firanki we młynie. Ty jesteś śliczne buty // po nartach”.