„Temat śmierci w literaturze” – to nigdy nie brzmi zbyt dobrze. W egzystencjalnym problemie końca życia kryje się nadmiar (albo wręcz przeciwnie – pustka), który opiera się próbom przekonującego tematyzowania. Afektywność łatwo przeradza się tutaj w afektowanie – i choć ta tendencja, w którą łatwo wpada literatura o śmierci, wydaje się przecież w jakimś stopniu usprawiedliwiona, to jednak skutecznie odcina odbiorcę od przeżyć opowiadającego. Z pewnością również w przypadku książki Anny Augustyniak „Kochałam, kiedy odeszła”, wydanej w zeszłym roku przez Niszę, u czytelnika mogą pojawić się na początku obawy o to, czy ta opowieść nie będzie miała zbyt prywatnego charakteru. Jednak wraz z lekturą okazuje się, że chociaż książka ma bardzo osobisty ton, to może zaskakująco intensywnie zaangażować odbiorcę.