Czy muzyka dawna a my, współcześni słuchacze, nie leżymy od siebie jednak za daleko? Za daleko żeby ocenić, zrozumieć i jednocześnie przeżyć utwór muzyczny jako coś naprawdę dynamicznego, wciąż komunikującego pewne treści, a nie tylko jako zbudowany w określony sposób eksponat muzealny za kuloodporną szybką? Refleksja może i naiwna, na pewno nie nowa, ale to ten typ przeczucia, którego nie da się zrozumieć bez grymasu i sprzeciwu.