„Naga młodość”, buntowniczy debiut Nagisy Oshimy, zapoczątkował japońską Nową Falę. Chłodnym okiem przyglądał się trudom i nieszczęściom pary nastoletnich kochanków, uwikłanych w przestępczy światek. Zaangażowany społecznie temat, pomimo fikcyjnego scenariusza, potraktowany został z oschłością dokumentalisty. „Combat girls. Krew i honor”, debiut Davida Wnendta o równie „palącej” tematyce, usiłuje zrobić podobny szpagat pomiędzy osobistym a społecznym. Niestety, nie bardzo mu to wychodzi.