Paulina Olszewska: Jak powstał ten projekt?
Laura Pawela: Nie zakładałam, że taki projekt powstanie. Byłam na stypendium w Argentynie, eksplorowałam okolice La Platy i Buenos Aires. Od razu zaciekawiło mnie niespotykane nagromadzenie napisów na murach, w tym także tych, dotyczących tematyki queer. Inskrypcje te nie mają charakteru obraźliwego i zwalczającego queer, wręcz odwrotnie – są to napisy walczące o równe prawa. Ten fakt uderzył mnie tym bardziej, że w Polsce nie spotkałam się z tego rodzaju tematyką wypisywaną na murach. Postanowiłam to zdokumentować. Tak powstał cykl zdjęć "„Terrorismo Lesbico“":http://www.laurapawela.com prezentowanych w Krakowie.
Jeśli dobrze rozumiem nie są to napisy walczące przeciwko queer lecz manifestujące tę queerowość. To pokazanie, że świat mniejszości czy odmienności seksualnych też istnieje.
Dokładnie tak.
Argentyna, czyli Ameryka Południowa kojarzy się ze specyficznym stereotypem silnego macho, ale też z odpowiednim stereotypem kobiety: bardzo seksualnej, ale i jednoznacznie seksualnej.
Tak nam się wydaje, okazało się jednak, że jest zupełnie odwrotnie. Rozmawiałam z wieloma osobami, również mężczyznami, którzy mówili, że ten stereotyp macho w ogóle już nie funkcjonuje. Mężczyźni potrafią się z wizerunku „macho“ śmiać, mówiąc o nim w kategoriach dowcipu, przekreślając ten wizerunek, negując go. Mężczyźni wcale nie chcą być macho! Tak samo jak kobiety nie chcą być jedynie obiektem seksualnym.
Wypowiedzi o tematyce queerowej nie wzbudzają w przeciętnym odbiorcy ani takiej agresji ani kontrowersji jak w Polsce. Po prostu jest to jeden z wielu tematów, który pojawia się na murach obok setek innych, także politycznych, dotyczących zniknięcia J.J.Lopeza. Poprzez napisy na murach ludzie manifestują swoje zdanie, pogląd, przekazują jakąś myśl, wyrażają swoją ideę lub brak zgody na zastaną sytuację.
Czyli nie ma tam odpowiedników „moherowych beretów”, przez co rozumiem starsze panie, zwalczające wszystkie te „zboczenia”? A może jest to już w granicach akceptacji?
Wydaje mi się, że Argentyńczycy mają jednak trochę inną mentalność. Są bardziej, nazwijmy to, swobodni i otwarci. Nie miałam niestety czasu ani okazji tak dogłębnie analizować pewnych problemów społecznych, także ze względu na barierę językową, jednak kiedy rozmawiałam z młodymi ludźmi i opowiadałam im o tym, jaka jest sytuacja w Polsce, byli bardzo zdziwieni. Wyobrażali sobie, że to Europejczycy są bardzo otwarci a Polacy tolerancyjni. Okazało się, że jest zupełnie odwrotnie.
To interesujące…
Mało tego. Po zrobieniu tych zdjęć pokazywałam je Argentyńczykom, aby potwierdzić znaczenie tekstów.
Czy mogłabyś przytoczyć napis, który najbardziej zapadł Ci w pamięci lub też był dla Ciebie najbardziej zaskakujący?
Te napisy nie były dla mnie zaskakujące. Zaskakująca była wywołana nimi refleksja. W Polsce nie spotkałam się z tak intensywnym pisaniem na ten temat na murze. Jeśli już queer pojawia się w przestrzeni publicznej, to jest to tekst zwalczający, obraźliwy. Na przykład…
…„Pedały do pedałowania”…
Na przykład. A w Argentynie dokładnie odwrotnie.
W takim razie jak ten projekt znalazł się w ramach "Festiwalu Kultura dla Tolerancji":http://www.tolerancja.org.pl?
Dzięki mojej koleżance poznałam Ankę Taszycką [jedna z kuratorek Festiwalu Kultura dla Tolerancji - przyp. red.] która zaproponowała mi udział w festiwalu. Jako że ta tematyka jest mi dosyć bliska, oczywiście się zgodziłam.
Mogłam zrobić projekt w Polsce, ale skorzystałam z tego, że byłam w Argentynie, gdzie sytuacja jest inna i mogłam pokazać tę różnicę za pomocą zdjęć.
Projekt ten pokazywany jest po raz pierwszy?
Tak. To pokaz premierowy.
Można powiedzieć, że ten projekt, oczywiście nie dosłownie, powstał pod ten festiwal. Jechałaś tam ze świadomością, że masz coś zrobić.
Kiedy wyjeżdżałam do Argentyny, nie planowałam tego, co powstanie podczas mojego pobytu twórczego. Kiedy przyjechałam, okazało się że jest wiele spraw, które mnie zainspirowały; historia Argentyny z lat 70., problemy społeczne, architektura czy właśnie funkcjonowanie środowiska queer.
Analizując Twoją twórczość, projekt „Terrorismo Lesbico” łączy się z Twoim wcześniejszym projektem "„Suczki”":http://grzenda.art.pl/swientokobiet/f08.htm, który zrealizowałaś w roku 2004 i który również traktuje o napisach, ale o zupełnie odmiennym charakterze.
Cykl zdjęć „Suczki” również powstał z obserwacji i śledzenia pojawiających się na poznańskich murach tekstów. Jest to dosyć zabawna sytuacja, „Suczki“ były także pokazywane w Krakowie [projekt "Święto Kobiet":http://www.grzenda.art.pl/swientokobiet, zorganizowany przez exgirls – Joannę Zielińską i Magdalenę Ujmę, 6-8 marca 2004; przyp. red.].
Zestawiając zdjęcia argentyńskich murów z poznańskimi, widać dobrze różnicę między naszą mentalnością a mentalnością Argentyńczyków. W Poznaniu napisy, które znalazłam dotyczyły głównie kobiet i były bardzo ostre, wulgarne i naprawdę obraźliwe. Na zdjęciach z Argentyny pojawiają się napisy „Moje życie ma wartośc, moje ciało nie ma ceny“ czy „Dosyć przemocy w stosunku do kobiet“ czy „Nie dla sexizmu“.
Można powiedzieć, że to polska kultura jest bardziej maczoidalna, traktująca kobietę bardzo przedmiotowo. Jeśli porównać te dwa projekty - „Terrorismo Lesbico” i „Suczki” – to wniosek jest taki, że z obu tych krajów to Polska wypada w trochę gorszym świetle…
Będąc w Argentynie większość czasu spędziłam w La Plata, mieście, które jest stosunkowo małe i bardziej argentyńskie niż europejskie Buenos Aires. W tym niewielkim mieście przynajmniej raz w tygodniu odbywa się jakaś manifestacja. Są to małe manifestacje, na które przychodzi niewiele osób, ale czuje się w powietrzu energię. Czasami to jedyny sposób by zaprotestować lub wyrazić swoje niezadowolenie. W La Placie to normalne. Dziewczyny walczą o prawa do aborcji, o prawa kobiet. U nas taka manifestacja zdarza się raz w roku i wzbudza wiele kontrowersji. Tam kobiety idą przez miasto, śpiewają, walą w bębny, wyrażają swoje poglądy, nikt ich nie obraża i nie organizuje kontrmanifestacji, nikogo hasła dotyczące praw kobiet nie bulwersują. Jest to po prostu kolejny sposób wypowiedzenia tego, co się myśli, o co się walczy.
Jak myślisz, jak Twój projekt zostanie odebrany. Wiadomo, że na Festiwal Kultura dla Tolerancji przyjdzie określona grupa zainteresowanych ludzi, ale jak to dalej pójdzie, biorąc pod uwagę Twoje wcześniejsze doświadczenia ze wspomnianym już wcześniej projektem „Suczki” czy "CHWDF":http://www.laurapawela.com/chwdf.htm?
Nie zastanawiam się nad tym, ale nie wydaje mi się, żeby moje zdjęcia były kontrowersyjne. Nie jestem w stanie patrzeć na nie przez pryzmat kontrowersji. Wydaje mi się, że obiektywnie dokumentują zastaną sytuację.
W jednym z wywiadów mówiłaś o tym, że polskie społeczeństwo nie dorosło jeszcze do tolerancji i nie jest tolerancyjne. To było parę lat temu. Myślisz, że przez ten czas coś się zmieniło?
To wciąż nie jest sytuacja, o której marzę. Wydaje mi się, że potrzebujemy jeszcze trochę czasu. Młodzi ludzie są dużo bardziej tolerancyjni, ale nie jesteśmy w stanie w ciągu kilku lat manifestacjami (źle postrzeganymi zresztą w niektórych kręgach) i mówieniem o ważnych kwestiach, zmienić poglądów całego społeczeństwa. Potrzeba czasu i pracy.
Szczerze mówiąc, ubolewam nad chociażby takimi sytuacjami, jakie przytrafiają się artystom w związku z ich twórczością. W Krakowie pewna drukarnia odmówiła wydrukowania moich zdjęć, co dla mnie było żenujące.
Miałam o to zapytać. Pierwszy mój kontakt z Twoim projektem był taki, że w sobotę rano otwieram Gazetę Wyborczą a tam w dodatku krakowskim „Lesbijki? Tego wam nie wydrukujemy” [Mariusz Wiatrak, "„Lesbijki? Tego wam nie wydrukujemy.”":http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35796,6465568,Lesbijki__Tego_wam_nie_wydrukujemy.html , GW 4 kwietnia 2009; przyp. red.]
Taka sytuacja nie powinna się w ogóle wydarzyć. Moje zdjęcia przecież nikogo nie obrażają! Są jedynie dokumentacją pewnej sytuacji. To wszystko. Ktoś się może nie utożsamiać z widniejącymi na nich tekstami, ale nie może ich ocenzurować przez odmowę druku. Nawet jeśli ktoś ma inne poglądy, to zdjęcia murów nie powinny go w żaden sposób dotknąć. Tym bardziej, że są w języku hiszpańskim.
A może znał hiszpański?
Dobrze, załóżmy, że osoba, która je miała wydrukować, znała hiszpański. Warto jest jednak zwrócić uwagę na fakt, że na murach pojawia się wiele tekstów o różnej tematyce, czasami są bardzo obraźliwe – tak jak te dotyczące kobiet. Jeśli na wspaniałym budynku w centrum miasta pojawi się napis „Ty kurwo” to od razu zostanie zamalowany, tylko dlatego, że kole w oko brzydki wyraz. Natomiast napisy typu „Pedały do gazu” funkcjonują i nikomu jakoś nie przeszkadzają. A powinny.
Wydaje mi się, że o nietolerancji można by długo rozmawiać. Festiwal Kultura dla Tolerancji jest organizowany chyba także po to, by ludziom uzmysłowić wreszcie, że osoby o innych preferencjach seksualnych mają takie same prawa. Do mojego łóżka nikt nie zagląda i ja także nie planuję tego robić w stosunku do innych.
Czasami ten brak tolerancji i dyskryminację porównuję do sytuacji kobiet kilkaset lat temu. Wtedy to kobiety były mocno dyskryminowane, nie miały wstępu na wyższe uczelnie, odmawiano im prawa do twórczości, prawa wyborczego i tak dalej. Teraz jest już nieco lepiej. Mam nadzieję, że sytuacja osób dyskryminowanych ze względu na preferencje seksualne potoczy się podobnymi torami. W pewnym momencie przestanie nas to dziwić, bulwersować, przestaniemy się tego bać.
Fot. Praca z cyklu TERRORISMO LESBICO, (dzięki uprzejmości artystki)
Projekt "Terrorismo Lesbico":http://www.laurapawela.com Laury Paweli można oglądać w "Miejscu":http://www.miejsce.com.pl, ul. Estery 1 w Krakowie.
---------------------------------------------------------------------