Zaczyna się od głosek z trudem wypowiadanych przez Telemacha (w tej roli Paweł Smagała). Kiedy już wyartykułuje pierwsze zdanie, wydawać by się mogło, że historia potoczy się z rozmachem. Nic podobnego. Z Odysei zostało niewiele, szczególnie tekstu, w zamian: cała gama asocjacji i estetycznie wyzywających, scenicznych ujęć. Posługując się terminologią Hansa-Thiesa Lehmanna, jest to teatr percepcji zmysłowo zintensyfikowanej. Historia czy narracyjna ciągłość schodzą tu na drugi plan, liczy się intensywna obecność (Telemach) lub jej natrętny brak (Odyseusz).

Telemach. Właściwie to on jest głównym bohaterem w tym spektaklu (co brzmi dość radykalnie w kontekście ojca – żyjącej legendy): jego młodzieńcze uczucia, wyobrażenia na temat Odysa, wreszcie jego bunt i osamotnienie. Jak mówi Krzysztof Garbaczewski, wzięliśmy stronę Telemacha, ten chłopak jest naszym medium, bo my też jesteśmy młodzi i nie wiemy, kim byli i są nasi ojcowie [1] , zatem twórcy spektaklu pragną mówić słowami Telemacha, gdyż jest to język zrozumiały i szczery. Reżyser Odysei szuka w niej tego, co ukryte jest między linijkami wierszy, w didaskaliach, a co jest szczególnie bliskie i warte podkreślenia (podtytuł: Telemachia).

Czas jest w przedstawieniu dominantą kompozycyjną. Spowolnienie, wydłużenie momentu trwania sceny, zastygnięcie tworzą sugestywny obraz, obudowany plastyką, muzyką i gestem. Reżyser świadomie korzysta z tego elementu teatralnej panoramy. Na Odyseusza czekała przecież Penelopa, w spektaklu czekają aż trzy (nasuwa się skojarzenie z Werterem Michała Borczucha, który potroił postać Lotty), w różnym wieku, w identycznych sukienkach, każda w innym momencie swojego życia, z innymi argumentami przemawiającymi za jej wierną postawą.


Krajobraz, na który składają się: stelaże do mikrofonów, ekrany, wielkie lustro w głębi sceny, stół i krzesła, kanapa, wieszak z sukniami Penelop, wanna, wentylator, to wizja domu zaprojektowanego precyzyjnie i bezwzględnie (najlepsza scenografia na tegorocznym festiwalu teatralnym Boska Komedia), w którym nie ma miejsca na ludzkie uczucia. Nawet głowa rodziny – Odyseusz – istnieje tylko w wersji stechnicyzowanej, uwieczniony na taśmach kaset (obok lewej kulisy leży cały ich stos), wersja wideo zastępuje jego trójwymiarowy obraz. Telemach całe życie spędził wśród tych medialnych wizerunków ojca, wypracował wizję – kalkę filmowych pierwowzorów (Odys pojawia się dopiero w drugiej części spektaklu), wyobraźnia staje się tutaj jedyną realnością. Ojciec (w roli Odyseusza świetny Mirosław Bednarek) chce sprostać własnej legendzie, ale po tylu latach staje się tylko śmieszną marionetką w rękach własnej historii, której nie ma już siły stawić czoła.

Stary, zniszczony egzemplarz Odysei (może ostatni w tej rzeczywistości, która stawia na brak bardziej niż na istnienie) Telemach ukrywa w dziurze w podłodze, przysypanej ziemią i przykrytą dywanem. Może to skarb jeszcze z dzieciństwa, prawdopodobnie książkę podarował mu ojciec i chowa wraz z nią własną bezsilność i wzruszenie. W ostatniej scenie Odys przeczyta tylko pierwsze zdanie i zakopie z powrotem, uzna, że nie czas i miejsce na koherentną, logiczną opowieść z językową poprawnością (wstęp – rozwinięcie – zakończenie). W tym pokawałkowanym świecie małych i mniejszych narracji (luźno powiązane sceny-instalacje) wkraczający co chwilę performerzy kwestionują akademicki wykład. Przytaczają „wygooglowane” informacje na nośny temat pt. „Odyseja” – można posłuchać np. o kraterze Odyseusz na księżycu Saturna, mierzącym 400 km (teraz już wiemy, co imituje dziura na środku sceny – kolejne zagłębienie, alarmujący brak). Co więcej, na oklaski zasługuje monolog ducha matki Odysa (o zaświatach), Atena to mężczyzna w garniturze, Mentor popełnia samobójstwo w wannie (kolejne skojarzenia!) a pies Argos (w tej roli Przemysław Czernik) zna ludzką mowę i gra na gitarze. Na deser: kilkunastominutowa wstawka-performans (reż. Anna Maria Kaczmarska), która prezentuje projekcję w przyszłość, czyli domniemaną partnerkę Telemacha (Aleksandra Cwen). Postać, ubrana w strój kostiumowy i  ciało (sic!) o rozmiarach 3XL, z rozmazaną szminką na ustach prowadzi swój monolog (strój ogranicza jej ruchy, język jej wypowiedź, szuka słów, krztusi się nimi) oparty na temacie przewodnim „Tak chcę tak” Molly Bloom. W jej historii pojawia się Telemach po latach, jego wady i śmieszności, to jak powiela schemat ojca, wpadając w sieć własnej legendy.

Zapożyczenia, intertekstualność, gra z wieloma poziomami współczesnej kultury to tylko niektóre komponenty scenicznego kolażu asocjacji i nawiązań. Reżyser, we współpracy z dramaturgiem (Marcin Cecko) podkreślają, że każdy tekst jest zarazem kryptocytatem lub aluzją, a teatr to swoisty palimpsest, zadrukowany kolejnymi partyturami gry. Obok Homera jest i Pasolini, Joyce, Dante, Jim Morrison, Radiohead, Tarkowski, Godard, Freud, Kantor, wszyscy ci, którzy Odyseję uczynili swoim tekstem-drogą (filmową, literacką, muzyczną, humanistyczną, teatralną...), którzy są bliżsi współczesnym niż zacny pierwowzór. Słowami reżysera: [Odyseja] To jedna z naszych pierwszych narracji (...) mówimy Odyseja i słyszymy od razu życie, moja odyseja, podróż od jednego punktu do drugiego, błąkanie i wędrówka, która jest metaforą istnienia. Nic więc dziwnego, że reżyser traktuje starożytny epos jako punkt wyjścia w podróży (chciałoby się powiedzieć: inicjacyjnej, istotnej, przełomowej) w poszukiwaniu kulturowego zakorzenienia, własnej tożsamości. Wychodzimy ze spektaklu świadomi (a przez to przestraszeni, może nawet zniechęceni) niemożnością zdefiniowania Odysei XXI wieku, w obliczu gąszczu przetworzeń i fascynacji tym niezwykłym mitem.

Krzysztof Garbaczewski: Za 20 lat może jeszcze raz zrobię "Odyseję", ale tym razem z perspektywy Odysa. Czekam z niecierpliwością!


3. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Boska Komedia w Krakowie, 2-12 grudnia 2010 r.

Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu
Odyseja wg Homera
przekład - Lucjan Siemieński
adaptacja, reżyseria, scenografia - Krzysztof Garbaczewski
dramaturgia, opracowanie muzyczne, video - Marcin Cecko
kostiumy - Anna Maria Karczmarska
choreografia - Mikołaj Mikołajczyk
reżyseria światła - Wojciech Puś
performance "monolog kobiecy" - reżyseria - Anna Maria Karczmarska
Obsada:
Mirosław Bednarek - Odys
Zofia Bielewicz, Aleksandra Cwen, Grażyna Misiorowska - Penelopa
Przemysław Czernik - pies Argos
Jarosław Dziedzic - faun
Jacek Dzisiewicz - performer
Andrzej Jakubczyk - Atena
Waldemar Kotas - wykładowca
Leszek Malec - mentor
Paweł Smagała - Telemach

fot. archiwum teatru

[1] Wszystkie cytaty pochodzą z materiałów programowych Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia 2010.