Akcja Na Grobli, najnowszej książki Eustachego Rylskiego, rozgrywa się w Polsce jesienią 1980 roku. Siedemdziesiąte urodziny obchodzi ceniony przez reżim komunistyczny pisarz Aleksander Sewerynowicz. Warstwa fabularna powieści oscyluje wokół pogłosek o przyznaniu Sewerynowiczowi dwóch literackich wyróżnień. Jednym jest praktycznie nieznana radziecka nagroda imienia Konstantego Fiedina (za opowiadanie Chłodna jesień), drugim – Nagroda Nobla. Literat cieszy się niezmiernie, że jego utwór doceniono w… Rosji, mimo iż do tej pory nie opublikowano tam ani jednego jego dzieła. Tymczasem działacze partyjni za pośrednictwem sekretarza pisarza usiłują namówić Sewerynowicza do publicznego i ostentacyjnego odrzucenia radzieckiej nagrody, co ma stać się kartą przetargową w rozgrywkach o Nagrodę Nobla. Laureat nie jest jednak świadomy, iż padł ofiarą zręcznie obmyślonej intrygi…

Na Grobli można odczytywać poprzez życiorys Jarosława Iwaszkiewicza (nie wspominając na przykład o Jerzym Andrzejewskim), śledząc misternie skonstruowane nawiązania i aluzje do (nie tylko) Iwaszkiewiczowskich dzieł. Warto jednak przyjrzeć się nowej książce Eustachego Rylskiego pod nieco innym kątem, pomijając zarówno oczywiste, jak i zakamuflowane wzmianki na temat autora Sławy i chwały. Jakkolwiek kuszące by się nie wydawały.

Rok 1980 nie stanowi sztywnej ramy czasowej, bowiem w utworze Na Grobli narracja teraźniejsza (z tego właśnie roku) przeplata się z licznymi reminiscencjami, wspomnieniami sięgającymi aż do lat 40. XX wieku, z silnym zaakcentowaniem roku 1968. Książka składa się z trzech części (w obrębie których znajduje się dwadzieścia rozdziałów) oraz epilogu.
Mogłabym zaryzykować twierdzenie, że utwór Eustachego Rylskiego to tyleż powieść, ile zbiór… monodramów. Na Grobli jest niezwykle teatralnym dziełem, rozpisanym na monologi, głosy. Każdy rozdział jest wypowiedzią jakiejś postaci, przybiera więc faktycznie formę raczej monodramu, niż klasycznej, standardowej części powieści. Natomiast trzyczęściowa kompozycja utworu koresponduje z aktami w sztuce teatralnej, wprowadzając osobliwe odsłony dramatu rodziny Sewerynowiczów. Jak zatem rozumieć tworzący epilog list córki Sewerynowicza? Wydaje się, że list nie jest ostatecznym zamknięciem, gdyż pozostaje bez odpowiedzi (ale kto ma odpowiedzieć? Czy na pewno tylko sekretarz Aleksandra Sewerynowicza? Może adresatów jest kilku, w tym i odbiorca dzieła Rylskiego?). Przypomina swego rodzaju (duchowy) testament. Znamienne, że dwadzieścia scen w Na Grobli zostało wygłoszonych (stanowią zapis rozmów przeprowadzanych albo twarzą w twarz, albo przez telefon), natomiast epilogowy list jest wypowiedzią pisemną. Czyż jednak żywot listu nie jest dłuższy, niż wypowiedzianych w przypływie emocji i pod wpływem chwili słów?

Bohaterowie Na Grobli nie rozmawiają między sobą, nie komunikują się wzajemnie. Wypowiadają jedynie swoje kwestie. Często są to monologi pełne emocji, o charakterze konfesyjnym, intymnym. Postacie z książki Rylskiego permanentnie dokonują autoanalizy, zaklinają rzeczywistość, usprawiedliwiając swoje czyny, szukają wytłumaczenia dla własnych (niejednokrotnie egoistycznych) wyborów, nie unikają przy tym krytykowania – częściej innych, niż samych siebie. Wypowiedzi bohaterów utworu Rylskiego nie są monologami wewnętrznymi, nie przybierają formy (quasi-)strumienia świadomości, ale odbierane bywają przez czytelnika jako głośne przetwarzanie myśli czy też przekształcanie myśli w słowa. W takim przypadku jasne jest, że w Na Grobli mamy do czynienia nie tyle z wieloma narratorami, ile z kilkoma aktorami. Jedną i – zdawałoby się – tę samą rzeczywistość percypują osoby pochodzące z różnych środowisk, a zatem o odmiennym poziomie językowego wyczucia i wyrafinowania, ba! dysponujące odrębnym zasobem leksykalnym (w utworze Rylskiego nie brak kolokwializmów czy wulgaryzmów sąsiadujących z pięknymi poetyckimi frazami). Innymi słowy – jednostkowe percepcje siłą rzeczy wymuszają stworzenie odpowiednich języków, aby możliwe było mówienie o postrzeganej i doświadczanej rzeczywistości. Stąd też Na Grobli utkane jest z autonomicznych, niezależnych głosów. Najnowsza książka Rylskiego nosi znamiona dzieła polifonicznego.

Czytając Na Grobli, warto zwrócić uwagę na uwikłanie artysty w świat polityki. Wzajemne relacje między poszczególnymi państwami i nagłe, (nie)trwałe przemiany społeczno-polityczne determinują niejednokrotnie losy twórców, wyznaczając im miejsce w centrum bądź na peryferiach świata. Na płaszczyźnie makro w Na Grobli zaobserwować możemy zarys (pozornie) skomplikowanych stosunków polsko-rosyjskich i – jakby na drugim biegunie – szkic gry polsko-europejskiej, której istota zasadza się w gruncie rzeczy na przemyślanych, teatralnych gestach, będących fałszem, hipokryzją i obłudą. Na poziomie mikro czytelnik podążać będzie za intrygą, mającą na celu prywatną, osobistą zemstę.

Tytułowe Na Grobli to willa Aleksandra Sewerynowicza (pierwsze skojarzenie odsyła nas do Iwaszkiewiczowskiego Stawiska). Na Grobli przybiera kształt przystani, zacisza, miejsca na poły arkadyjskiego. Jak w Edenie, tak Na Grobli pojawiają się kusiciele, spośród których największym i najgroźniejszym w skutkach wydaje się… upadek mitu artysty, przyczyniający się do reifikacji przymiotów pisarza (Sewerynowicz z trudem i bólem przedziera się przez dzieła Eliota), a deifikacji wszystkiego tego, co przyziemne, zwykłe, codzienne (bratanica kucharki Sewerynowiczów, prosta dziewczyna, w pewnych momentach jawi się niektórym bohaterom jako Antonina Hawryniuk, subtelna i czarująca bohaterka Chłodnej jesieni).

Na Grobli kieruje uwagę odbiorców również na problem inspiracji, weny, źródeł sztuki i, co się z tym wiąże, recepcji dzieła literackiego. Czy mit artysty jako natchnionego „wieszcza” jest koniecznym, niezbędnym elementem procesu twórczego? Czy inspiracje czerpane z życia codziennego przedstawiają wartość, czy też zaprzeczają mitowi kreacyjnemu? Najnowsza książka Eustachego Rylskiego niewątpliwie stanowi interesującą propozycję mówienia o artyście, jego uwikłaniu w politykę czy szerzej – historię.


Eustachy Rylski, Na Grobli
Świat Książki 2010