Czym są pasaże?
Dla Waltera Benjamina (patrona omawianej pozycji i myśliciela ważnego dla samego Godarda) pasaże to synonim zmian i przeobrażeń u schyłku XIX wieku, to również sposób doświadczania rzeczywistości. Benjamin pisał: Metoda tej pracy: literacki montaż. Nie mam nic do powiedzenia; tylko do pokazania[2] . Podejmując metodę Benjamina, Mościcki jawi się jako ukryty za słowami Godarda bricoleur, który świetnie wyczuł adekwatność poetyki fragmentu do osobliwej twórczości przedstawiciela Nowej Fali. Każdy rozdział książki autor ogniskuje wokół jakiegoś motywu lub tematu kluczowego dla Godardowskiego kina (wśród nich jest i metafizyka, i historia, i polityka, i estetyka, i etyka), rozpoczyna od cytatów z mistrza, które wchodzą ze sobą w dialog i wzajemnie się oświetlają, a następnie otacza je odautorskim komentarzem, pełną skupienia na szczególe refleksją, z dużą ilością wątpliwości, pytań, filozoficznego zafrapowania. Nie wchodzi w irytującą rolę mentora czy gadatliwego przewodnika, który pozjadał wszystkie, zwłaszcza francuskie, rozumy i nonszalancko patrzy z góry na zagubionego kinomana-turystę. Bliżej mu do cichego współrozmówcy, towarzysza ze szkoły perypatetyków.

W taki właśnie sposób rodzi się coś na kształt spacerownika po mapie filmowo-filozoficznych dokonań Godarda.
Czytelnik staje się książkowym (z ponowoczesnym bagażem doświadczeń) flâneurem. Mościcki z pełną świadomością pozbawia odbiorcę wygodnego oznaczenia na mapie: „tu jesteś", nie ustala za niego ani punktów wyjścia, ani dojścia, pozwala na swobodne snucie się (które już po krótkiej lekturze zaczyna przebiegać w urzeczeniu sprawnością montażową autora i trafnością wyeksponowanych spostrzeżeń reżysera).

Labirynt pytań, brak karty odpowiedzi
Autor książki najpierw pozwala przemówić samemu Godardowi – z rozmachem, bez obaw o dłużyzny czerpie z rozlicznych źródeł: wypowiedzi, wywiadów, omówień, inkrustując je cytatami z literackich klasyków, teoretyków kultury czy też innych reżyserów. Nie ma szaleństwa w tej metodzie wyrafinowanej selekcji, raczej zadziwiająca przyległość znaczeń. Tworzy się tekst-labirynt, w którym ruch asocjacji wypiera ślepy traf i poczucie zagubienia. Owszem, zdarzają się ciemniejsze momenty, grząskie grunty, ślepe uliczki, ale ich celowe zastosowanie rozciąga czas potrzebny na zastanowienie, przemyślenie poruszonych kwestii. Nie ma też poczucia wstydu z powodu miejsc niejasnych, trudnych do przełożenia na język interpretacji ujęć filmowych. Mościcki, jak na filozofa przystało, woli się wszystkiemu dziwić i stawiać pytania, a nie udzielać zdawkowych odpowiedzi. Swoimi wątpliwościami podważa poczucie pewności czytelnika, nie pozwala tym samym na pełne zrozumienia domknięcie rozdziału kinematografii pt. GODARD.

Czy film może być wydarzeniem filozoficznym?

Trudno sobie wyobrazić lepszy pretekst do postawienia takiego pytania niż filmy Godarda. Czy film może nie być wydarzeniem filozoficznym, skoro jego twórca uznaje kino za jedno z najdonioślejszych odkryć ludzkości, wynalazek zdolny przeorganizować percepcję, myślenie, wrażliwość, praktyki społeczne, które dotychczas były dostępna?[3] – pyta Mościcki i w swojej książce efektownie, ale bez czczej brawury, udowadnia, że Godard to jeden z najważniejszych i najbardziej znaczących dla późniejszej kinematografii reżyserów filmowych. Obok opowieści o godardowskiej filozofii egzystencji i ekranu płynie podziemny nurt innej opowieści – o samym kinie jako doniosłym medium współczesności, bez którego jeszcze 100 lat temu spokojnie toczyło się życie, ale już dziś wydaje się to fizycznie (percepcyjnie?) niemożliwe. O wszelkich konsekwencjach estetyczno-etycznych związanych z funkcjonowaniem człowieka w dobie kultury audiowizualnej Mościcki pisze z niebywałym wyczuciem, powołując się na uznanych badaczy, w tym wciąż gorące nazwiska, takie jak Barthes, Bataille, Derrida, Levinas i wielu innych, bez ambicji do ucinającej cyrkulację dialogiczną konkluzji.

Godard. Pasaże
to książka do powolnego smakowania i przechadzania się, nie tylko dla fascynatów francuskiego reżysera, ale przede wszystkim dla miłośników kina stopionego z życiem w jedną całość.

skądinąd
to właśnie
kocham
w kinie
nasycenie
wspaniałymi znakami
skąpanymi
w świetle
braku ich
wyjaśnienia
[Jean-Luc Godard]



Paweł Mościcki, Godard. Pasaże
Korporacja Ha!art, Era Nowe Horyzonty, Kraków-Warszawa 2010




[1] P. Mościcki, Godard. Pasaże, Kraków 2009, s. 5.
[2] W. Benjamin, Pasaże, tłum. I. Kania, Kraków 2005, s. 505.
[3] P. Mościski, op. cit., s.6.