Ha(!a)rtując czytelników w poezji współczesnej, młodej i niekoniecznie łatwo przyswajalnej, a według niektórych niekoniecznie przyswajalnej lub – w skrajnych przypadkach – niekoniecznie poezji, Ha!art zaprezentował w 2010 roku w nowej, książkowej odsłonie właśnie ich: cybernetycznych poetów. Na półkę z poezją trafili więc – nomen omen – Tomasz Pułka i Roman Bromboszcz; pierwszy z Zespołem szkół, drugi z U-manem i masą.

W Zespole szkół, okraszonym wymowną okładką i będącym – jak możemy wyczytać na ostatnich stronach książki – pod redakcją samego śp. ks. Jana Twardowskiego, mickiewiczowska liczba czterdziestu i czterech wierszy (układ jednak bez ambicji, jak podkreśla poeta palący za miliony) stanowić miała (informacje z pierwszej ręki i z ostatniej strony) zestaw wariacji na temat pewnego wiersza dysinformatywnego, a stanowić może generator szumów myśli (przypuszczenie własne). Założonemu sprzeciwowi wobec tezy o tym, że każdy tekst jest w jakimś stopniu informatywny, odpowiada bowiem swoisty cyberdadaizm. Masmix nie tylko jednego z wierszy, ale całego tomu Pułki – mix masy myśli, obrazu, z jakimś konkretem w tle, a nawet z całym wierszem konkretnym (Pierwszy wiersz konkretny, cytując całość: 22:37 2009-07-29 22:37 2009-07-29) – znajduje odbicie w niemożności stwierdzenia: Ach mamo, ach mamo, ciągle tu to samo (Rozmowa o interpretacji).
Pierdolenie słów, trąbka Cheta Bakera, mała dziewczynka z wyciągniętym fakiem, Biprostal, mąż Ani Przybylskiej – w sumie nic szokującego, ale rzeczona informatywność, jako że mała, zwiększa ryzyko zakłócenia komunikacji, więc nudy, a nawet odrzucenia tekstu, w przypadku wersji książkowej –  rzucenia tekstem. Ryzyko zawodowe.


Roman Bromboszcz, przedstawiony jako ten, który zajmuje się sztuką słowa, słowa sytuuje w przestrzeni obok kaligramów, stenogramów, w barwach, grafikach; parafrazując – no właśnie – słowa jednego z jego wierszy: „obstawia przestrzenie”. W jego szumach nie ma jednak chaosu, bo też każdej z czterech części tomu, a w nich dziwnym, niezrozumiałym na pierwszy rzut oka (a bywa, że i na kolejne) obrazom, schematom, towarzyszy idea cybernetyki w poezji, tu przejawiająca się w automatyzmie, języku zaumnym, w algorytmach, w (planowanych?) zakłóceniach, poezji wizualnej oraz wierszach jasnych. Z takiej całości wykształca się obraz tytułowego U-mana, który, pobrzmiewając ideą Übermenscha, nuci U-Men Frontu 242:
 They seem to live in Panavision
On a tv screen or in a non-stop dream
UNIDENTIFIED MEN
I think it ain't just
At the first glance, I knew there was no chance
To come into contact or to find a new compact
UNIDENTIFIED MEN
I think it ain't just

Zbędne dywagacje tłumi w zarodku dyrygent – Roman Bromboszcz: W warstwie symbolicznej zakładam, że U-man ulega dekapitulacji i jego głowa eksploduje w książce. Pierwsza część dotyczy pamięci krótkotrwałej. Druga część ukazuje afazję. Część trzecia jest oznaką zdrowia, a część czwarta to iluminacje przed zgonem. Część z wierszy dotyczy wojny, część z nich dotyczy różnych wyobrażeń związanych z gnozą i religią, dwa z utworów wykorzystują ideę labiryntu. Część ostatnia dotyczy wizji U-mana przed śmiercią. Apofanie są obrazami jego stanów ekstatycznych. Są wśród nich obrazy komety i astronauty. Jest i w tej wypowiedzi, pochodzącej z wywiadu z autorem, sztuka słowa: bardzo konkretnie o bardzo cybernetycznym tomie, bez szokowania, rękawic rzucanych w twarz krytyce współczesnej i klasykom, bez sugestii i tym bardziej bez nakazu takiego, nie innego odczytania.

Aby podsumować, można powtórzyć za Pułką ostatnie zdanie jego pierwszego wiersza (układ jednak przypadkowy, pamiętajmy): Weź to spróbuj sprawdzić. Można też zakończyć fragmentem z Bromboszcza:

OooooooO
AaaaaaaA
UuuuuuuU
IiiiiiiI
EeeeeeeE


Tomasz Pułka, Zespół szkół
Ha!art, 2010
Roman Bromboszcz, U-man i masa
Ha!art, 2010


WIERSZE Z ZESPOŁU SZKÓŁ