Oglądając Jestem twój, nietrudno zrozumieć, dlaczego film czekał na premierę kinową ponad rok – od festiwalu w Gdyni w 2009, na którym notabene za rolę drugoplanową została nagrodzona Dorota Kolak (nie dziwi też, że dystrybucją zajęła się firma producencka reżysera i jego żony). Mariusz Grzegorzek jest (był?) w kinie polskim twórcą osobnym. Uczeń Wojciecha Hasa od początku lat dziewięćdziesiątych stworzył zaledwie trzy filmy pełnometrażowe, przy czym najnowszy i poprzednią Królową aniołów (1999) dzieli długie dziesięć lat milczenia. Debiutancką Rozmową z człowiekiem z szafy (1993) zdradził nieprzeciętną wrażliwość artystyczną oraz wizualną i potwierdził ją filmem następnym. Przerwa w pracy za kamerą, wypełniona działalnością edukacyjną oraz pracą w łódzkim Teatrze im. Stefana Jaracza, najwyraźniej nie wpłynęła dobrze na filmowy zmysł Grzegorzka.

Jawny wpływ inscenizacji teatralnej w Jestem twój jest chyba najmniejszym zarzutem, jaki można postawić temu filmowi. Adaptacja dramatu Judith Thompson z 1987 roku jest kinowym koszmarkiem, pretensjonalnym i histerycznym utworem zawieszonym w próżni, nieprzystającym w żaden sposób do prawdy psychologicznej i otaczającej nas rzeczywistości. Można oczywiście powiedzieć, że fabuła jest uniwersalna i nie ma znaczenia – Polska, Kanada, czy jakiś inny kraj, problemy dotyczą tu natury człowieka i relacji międzyludzkich.
Ale figury, które oglądamy na ekranie, prawdziwymi ludźmi nie są. To jakieś dziwaczne „papierowe” twory, których nieracjonalne zachowanie to śmieszy, to irytuje i nijak nie przystaje do realności. Grzegorzkowi nie pomagają także aktorzy; a może to oni najbardziej oddalają widza od historii, ponieważ główną siłą takiego filmu powinno być właśnie aktorstwo. Małgorzata Buczkowska-Szlenkier miota się niezrozumiale i krzyczy, jakby tylko w ten sposób dało się wyrazić lęk czy złość, Roma Gąsiorowska po raz kolejny gra pierwszą naiwną, wyrośniętą nastolatkę, której obecność na ekranie sprowadza się do łamiącego się głosu, trzęsących rąk oraz żenujących scen erotycznych na tylnim siedzeniu samochodu. Wspomniana Dorota Kolak jako jedyna z obsady w miarę broni się swoją kreacją, ale i jej na zbyt wiele nie pozwalają ograniczenia wynikające z materii tekstu.

To, co na scenie mogło być efektowną psychodramą (a i tu mam spore wątpliwości), zupełnie nie sprawdza się w formie filmu. W fabułę wchodzimy bez żadnego przygotowania, Grzegorzek od razu rzuca widzów na głęboką wodę problemów małżeństwa bez miłości, powrotu z więzienia, zdrady i niechcianej ciąży. Bohaterowie, którzy nie mają ze sobą nic wspólnego, czyli Marta (Buczkowska-Szlenkier) i jej mąż Jacek oraz Artur i jego matka Irena (Kolak) już na początku zostają autorytarnie ze sobą powiązani. Jasne jest, że w takim układzie trzeba patrzeć na Jestem twój jak na uniwersalną historię, wręcz moralitet, choć to może za duże słowo. Jednak moralitet także musi prezentować jakąś elementarną logikę rzeczywistości i ludzkich zachowań. Każdym poziomem świata przedstawionego rządzi chaos („Chaos reigns!”) i sztuczność. Strona wizualna – kamera z ręki, przekrzywione kąty widzenia – w najprostszy sposób (wręcz prymitywny) unaocznia emocje postaci.

Dziesięć lat przerwy w działalności reżyserskiej to dużo. Mariusz Grzegorzek przez ten czas zatracił chyba kontakt z kinem i filmowym myśleniem. To częsty problem w Polsce: twórcy, zapatrzeni w jakiś projekt, gotowi są czekać latami na możliwość jego realizacji, by tylko doprowadzić swoje dzieło do końca. Potrzeba nie lada talentu, by wizja zarysowana w scenariuszu oraz zamyśle artysty przetrwała taką próbę czasu i w czasie premiery nie okazała się źródłem dzieła anachronicznego, nieprzystającego do świata za oknem. Czy taki właśnie mechanizm zadziałał w przypadku Jestem twój? Nie wiem. Ale rezultat, który było mi dane zobaczyć, każe przypuszczać, że mógł być to jeden z powodów porażki Grzegorzka.



Jestem Twój

scenariusz i reżyseria: Mariusz Grzegorzek
zdjęcia: Szymon Lenkowski   
grają: Małgorzata Buczkowska-Szlenkier, Mariusz Ostrowski, Roma Gąsiorowska, Dorota Kolak, Ireneusz Czop, Lech Mackiewicz i inni
kraj: Polska
rok: 2009
czas trwania: 100 min
premiera: 17 września 2010 (Polska), 2 września 2009 (Świat)
Krakatau


Iwo Sulka – filmoznawca, rocznik ’85. Interesuje się kinem amerykańskim i europejskim. Filmowe gusta lekko konserwatywne, acz otwarte na nowe propozycje. Opublikował artykuł na temat Darrena Aronofsky’ego w trzecim tomie Mistrzów kina amerykańskiego, a także recenzje i inne teksty na łamach e-splotu oraz na blogu „Salaam Cinema!”