Słuchając „Inlakesh” po raz pierwszy ma się wrażenie, jakby płyta była nagrana w innych, minionych już czasach. Nie ma na niej ani krzty produkcyjnych fajerwerków (zespół zrealizował nagrania w domowym studiu), awangardowych rozwiązań czy silenia się na odkrywanie nowych muzycznych lądów. Jest za to dużo melodii, piosenkowych akordów, swobodnych wycieczek w stronę różnych gatunków muzycznych oraz, co chyba najważniejsze, pokaźna dawka melancholii, której bardzo sprzyja barwa głosu i sposób śpiewania Selfbrusha.
W otwierającym płytę „Veil Of Echo” gitarowe zagrywki przeplatają się z orientalnie brzmiącymi partiami skrzypiec. Zaraz jednak zespół wraca na znane już tory prostych, piosenkowych utworów o klasycznie rockowym charakterze – „In The New Light”, „Ear Heart”. Chwilami zmierza też w kierunku klasycznego alt country – „Easy Ride”. Na płycie jest również trochę muzycznych kontrastów, gdy po hałaśliwym i brudnym w swoim brzmieniu „I’ll share…” następuje zwrot ku akustyczno balladowych klimatów – „Next Song” czy zamykającego album „Be Still”.
„Inlakesh” to kolejny dowód na to, że w tej części Europy da się swobodnie i bez kompleksów tworzyć muzykę, której pierwotne korzenie sięgają odleglejszych geograficznie terenów, nie popadając przy tym w ślepe naśladownictwo. Choć na albumie jest tylko osiem utworów i trwa on niespełna czterdzieści minut to radości z jej słuchania może być o wiele, wiele więcej.
Please The Trees
Inlakesh
Absent Hour Records/Borówka Music 2010