Almanach twórców przed debiutem książkowym (choć, jak pokazują ich przykłady, nie przed debiutem w ogóle), sygnowany jako wybór Romana Honeta, jest wyborem na kilku poziomach. Jest po pierwsze efektem decyzji „łowiących” od lat, co ma być niejako gwarancją szansy dla wyróżnionych i wskazówką dla czytelników. Po drugie, decyzje te prowadzą do bardzo już konkretnego książkowego – właśnie – wyboru wierszy młodych poetów (dodać należy, że młodość poetów w 2010 roku mieści się w przedziale między 16 a 35 rokiem życia). Ich utwory dla Maliszewskiego są opartą na współczesnej kulturze, pełną niepokoju i nieufności odpowiedzią na (jego) tęsknotę za niespodzianką i innością, świeżym spojrzeniem; dla Honeta  najlepszymi „spośród”, odmiennymi, oryginalnymi i osobnymi.

Posługując się takim kluczem, Karol Maliszewski wskazał Marcina Biesa, którego cykl Protez song, jak również przedstawiana przez niego rzeczywistość, pełne są atrap, substytutów, nieprzystawalności i złudzeń. W ich obliczu trudno się zarówno nie niepokoić, jak i dziwić nieufności podmiotu wierszy. Rafał Gawin z tego, co Bies nazywa atrapami, a nieświadomy (szczęśliwy) świat – codziennością, dodajmy: codziennością pop– i kultury, czerpie bardzo dużo i bardzo świadomie. O tym, co podsłucha, opowiada ze szczegółami.
Bartosz Sadulski – podobnie: z tego, co go otacza, a otacza go wiele, od „atrap” Biesa, przez sny, po kulturę – pożycza, wahając się nieświadomie między dystansem obserwatora a bezpośredniością uczestnika. Długi dystans wybiera Krzysztof Szeremeta, zarzucając jednocześnie czytelnika wierszy zdarzeniami, myślami, obrazami, słowami, tak, by nie mógł on stracić czujności podczas lektury. Piąty twórca zaproszony przez Maliszewskiego, Mariusz Partyka, niepokoi, wprowadzając w pozorną sielankę codzienności świadomość śmierci. Nawet zabawki w jego wierszach nie koją lęków towarzyszących snom i życiu, a odchodzą.

Wśród poetów wskazanych przez Romana Honeta znalazł się Dominik Żyburtowicz. Z cyklem Elegia na śmierć pięknych saren stał się on przypadkowym spadkobiercą Oty Pavla, zgodnie z własnym planem pisząc prosto o rzeczach ważnych. Jego spokojne wiersze pełne są snów i umarłych. Spokojne są też próby budowania i opisu epifanii podejmowane przez Krzysztofa Dąbrowskiego w jego wędrówkach po miejscach i po pamięci. Martyna Buliżańska z kolei wybiera na swoją ziemię niepozbawione śladów nagłej brutalności przestrzenie na styku granic, języków, kultur, religii, tradycji. W nich maluje pewnie i dokładnie. Również żadna z przestrzeni i powierzchni drążonych przez Urszulę Kulbacką – a te czuje ona bardzo wyraźnie i zmysłowo – nie jest pewna. Grożą one cały czas pęknięciem, zaburzeniem, jeśli nie zburzeniem. O to łatwo tym bardziej, że u młodej poetki nawet domy konstruuje się na piasku. U Filipa Wyszyńskiego z kolei to woda przynosi rozkład, ale też buduje, będąc podstawowym pierwiastkiem poetyckiego świata.

Cykle dziesięciu utworów każdego z młodych poetów, stanowiące części składowe całości na równych prawach – choć po trosze też na prawach alfabetu, bo taki klucz prezentacji autorów wybrano –  łączą się ze sobą (i dzielą) grafikami Niny Łupińskiej, w tym portretami autorów. Graficznemu podpisowi pod wierszami, towarzyszą jeszcze umieszczone na skrzydełkach okładki komentarze na własny temat i na temat poezji, wszystkie zaczynające się od słów: Urodziłem się, Urodziłam się. Ta lektura nadobowiązkowa, acz zalecana, stanowi świetną ramę dla obrazu prezentowanej w książce poezji i jej twórców.

Bez krzyków, zaskoczenia, szokowania, planu wzniesienia pomnika trwalszego niż ze spiżu lub przynajmniej zburzenia kilku już istniejących Połów. Poetyckie debiuty 2010 mieści zatem w sobie – obok obrazu młodych twórców – liryczny tłum pod wieloma postaciami; silne „ja” obok „ja” usilnie się chowającego czy oddalonego; obrazowanie, obnażanie; podsłuchiwanie, podglądanie i oglądanie raczej, niż podziwianie; brutalną i zatłoczoną, a wciąż zaskakującą szczegółami codzienność; pop– i kulturę (cień poetów w cieniu bilboardu i odwrotnie), duchowość z pogranicza religii i cielesność graniczącą z brutalnością; fizyczność życia i obecność umierania; atrapizm i namacalność; zabawy rzeczywistością, językiem, konwencją, nigdy jednak zabawy w pisanie.

Połów nie daje obrazu młodej polskiej poezji; ta żyje i ma się dobrze także poza Biurem Literackim. Prezentuje natomiast setkę wierszy i dziesięć nazwisk młodych polskich poetów, którzy być może staną się – a na pewno mają taki zamiar –  po prostu „poetami”, już bez budzących i ciekawość, i podejrzliwość etykietek „debiutanta” czy „młodego”. Takie jest w końcu jedno z założeń Połowu. Matematycznie zresztą rzecz biorąc – na sprawdzenie jego wyniku przyjdzie czas. Czekają nas więc jeszcze analizy, skreślenia, nowe wzory, lepsze – lub po prostu inne – metody rozwiązania, kolejne dowody...


Połów. Poetyckie debiuty 2010
Marcin Bies, Martyna Buliżańska, Krzysztof Dąbrowski, Rafał Gawin, Urszula Kulbacka, Mariusz Partyka, Bartosz Sadulski, Krzysztof Szeremeta, Filip Wyszyński, Dominik Żyburtowicz
wybór i red. Roman Honet
rys. Nina Łupińska
Biuro Literackie, 2010