Powrót do Brideshead jest opowieścią Charlesa Rydera, który jako początkujący i niezamożny student uniwersytetu w Oxfordzie wkracza w świat ekscentrycznego Sebastiana Flytea i jego rodziny. Czas spędzony w Brideshead, siedzibie rodu, staje się najważniejszym okresem w życiu mało doświadczonego mężczyzny. Przyjaźń z Sebastianem, znajomość z jego siostrą i matką rozwijają się w uważne studium nad szczególną grupą ludzi oraz ich losami. Sebastian sprawia wrażenie raczej obrażonego, małego chłopca niż świadomego, lecz niepotrafiącego dostatecznie mocno walczyć o samego siebie dojrzewającego mężczyzny. Julię przytłacza rzeczywistość pełna religijnych i klasowych ograniczeń, z którą jest skonfrontowana. Filmowy Charles natomiast, w odróżnieniu od literackiej postaci fascynata, który stopniowo coraz głębiej zanurza się w pociągającą, ale i – jak się okazuje – destrukcyjną rzeczywistość, jest zdystansowanym obserwatorem zasadniczo obcego mu stylu życia. Ryder nie tyle opowiada dzieje swej niespełnionej miłości, ile powolny proces upadku i mimowolnego niszczenia się członków rodziny przez nich samych.

Tu pojawiają się niedociągnięcia fabularne. Reżyser Julian Jarrold jaskrawo podkreśla przyczynę nieszczęśliwego losu Julii i Sebastiana, a także Lady i Lorda Marchmain. Otóż wszystkiemu winna jest religia - katolicyzm doprowadzony przez matkę do skrajnej formy prześladującej sumienia, niepozwalającej wyzwolić się i żyć szczęśliwie.
W Wielkiej Brytanii, gdzie dominuje anglikanizm, jest to być może szczególnie nośny temat, jednak porzucenie dwuznaczności i subtelności cechującej styl Evelyn Waugh na rzecz większej wyrazistości i klarowności filmu staje się przytłaczające dla fabuły. Wiara, jako element ważny w życiu mieszkańców Brideshead, mający duży wpływ na ich decyzje i zachowania, ale jednak pozostawiający miejsce również na inne przyczyny i możliwe wytłumaczenia oraz nieeksplikowane wprost tajemnice, w filmie pochłania niemalże całą możliwą przestrzeń. Tym samym wszechobecne kwestie religijne tchną męczącym nadmiarem.

Niestety, skłonność reżysera do uwydatniania efektowności znajduje wyraz także i w innych punktach fabuły. Podkreślenie homoseksualnego charakteru relacji między młodymi mężczyznami, tuż potem zderzone z jakże sztampowo romantyczną sceną pocałunku z piękną kobietą oraz dalszym rozwojem heteroseksualnej namiętności, może i dodaje dramatyczności i kolorytu historii, ale tym samym pozbawia nastrojowości. Niejednokrotnie więcej przyjemności dostarczają subtelne niedopowiedzenia niż bezpośrednie ich unaocznienie. Uzasadnienie takich wyborów niezbędnymi skrótami, dyktowanymi metrażem produkcji, nie wystarcza. Tym bardziej, że podniosła i nachalna muzyka zdecydowanie przyczynia się do tego, by dramat emocji był o krok od mogącej irytować tandety.

Film Jarrolda nie jest pierwszą adaptacją powieści Waugh. W 1981 roku powstał telewizyjny mini-serial. Produkcja opierała się na jak najwierniejszym przeniesieniu na ekran tekstu pisarza, przykładowo wielokrotnie wykorzystując monolog wewnętrzny Charlesa, komentujący i wyjaśniający wydarzenia. Adaptacja została doceniona, zdobyła liczne nagrody, stając się klasyczną pozycją telewizyjnych realizacji, podobnie jak późniejsza adaptacja Dumy i uprzedzenia (1995). Kinowa wersja posiada również pewne dobre strony, takie jak nienaganne zdjęcia, piękna scenografia i kostiumy, a także wyśmienite aktorstwo. Szczególnie zachwyca Michael Gambon w roli Lorda Mairchmain, wypełniający postać nonszalancją, podskórną porywczością i wrażeniem głębokiej autentyczności, która przechodzi próbę nawet najbardziej emocjonalnie wymagających scen. Jednak ta szablonowo ładna i spójna forma, „wygładzona” wizualnie i fabularnie, potrafi w perfekcyjny sposób wzbudzić jedynie oczekiwanie na pojawienie się znaku firmowego BBC po napisach końcowych. Całość sprawia wrażenie niby to ambitniejszej i bardziej wyrafinowanej intelektualnie historii rodem z Rozważnej i romantycznej. Jednak to, co sprawdza się w przypadku Jane Austen, niekoniecznie idealnie współgra z innymi dziełami o mocniejszym, indywidualnym stylu.

Ciekawe, że Evelyn Waugh, wprowadzając czytelnika do swojej powieści, określa ją jako ćwiczenie stylistyczne podjęte w trudnych czasach wojny. Julian Jarrold w sensie czysto technicznie-warsztatowym sprawdza się w takim ćwiczeniu. Autorski talent Waugh zdołał jednak wprawkę lingwistyczną podnieść do rangi dzieła. Reżyserowi filmu niestety nie udało się wyjść poza poziom solidnego rzemieślnika.

--
Foto:"Gutek Film":http://www.gutekfilm.pl/

----
_Powrót do Brideshead (Brideshead Revisited)_

reżyseria: Julian Jarrold
scenariusz: Andrew Davies, Jeremy Brock
na podstawie powieści Evelyn Waugh
obsada: Matthew Goode (Charles Ryder), Ben Whishaw (Sebastian Flyte), Hayley Atwell (Julia Flyte), Emma Thompson (Pani Marchmain) Ed Stoppard (Bridley Flyte), Michael Gambon (Lord Marchmain), Joseph Beattie (Anthony Blanche), Richard Teverson (kuzyn Jasper) Patrick Malahide (Edward Ryder), Anna Madeley (Celia Ryder), Greta Scacchi (Cara) i inni

zdjęcia: Jess Hall
kraje: USA, Wielka Brytania
rok: 2008
premiera w Polsce: 20.03.2009r.

"Gutek Film":http://www.gutekfilm.pl/