Powieść rozpoczyna powrót narratora ze spędzonych w Europie studiów do rodzinnej wioski, położonej w zakolu Nilu. Opis przedstawiający to zdarzenie ustanawia szereg wartościujących opozycji, przeciwstawia sobie gorące Południe i topniejący pod jej wpływem chłód Północy. Uświadamiałem sobie, że nie jestem piórkiem unoszonym przez wiatr, lecz – tak samo jak palma – jestem stworzeniem, które ma swój początek, swoje korzenie i swój cel – to uspokajające przeświadczenie, wynikające z poczucia przynależności do rodzimej kultury, zostanie poddane w toku kolejnych wydarzeń poważnym próbom, a doświadczenie pobytu w Europie, alienujące narratora wobec społeczności jego plemienia, zmusi go do podważenia korzeni zarówno jej światopoglądu, jak i własnej tożsamości.    

Mimo negatywnego postrzegania mroźnej Północy, to właśnie dzięki zdobytej tam umiejętności posługiwania się językiem angielskim narrator zostaje wtajemniczony w historię zagadkowego mieszkańca wioski, który pojawił się w niej podczas nieobecności bohatera. Mustafa Sa'id, legendarny  pierwszy Sudańczyk, który wyjechał do Anglii, pierwszy, który poślubił Europejkę, jest faktycznym bohaterem powieści At-Tajjiba Saliha.

Atrakcyjne wydaje się porównanie powieści Saliha z Jądrem ciemności. I to nie tylko dlatego, że Sezon migracji na Północ stanowi, jak czytamy w uwadze recenzenta „Guardiana” umieszczonej na okładce książki, odwrotność Conradowskiej podróży w głąb Afryki (w podwójnym sensie: jako zaprezentowanie kolonizacyjnych zależności z punktu widzenia mieszkańców Afryki oraz przedstawienie podróży mieszkańca Sudanu do krajów Europy Zachodniej). Także zależność między narratorem książki Saliha a Mustafą można traktować jako porównywalną z  ambiwalentnymi relacjami łączącymi postacie z Conradowskiego itinerarium. O ile jednak wstręt Marlowa wobec działań Kurtza dystansowany jest przez pewną dozę podziwu i zrozumienia, o tyle w przypadku bohaterów Sezonu... o identyfikacji postaw nie może być mowy. Poczuciu przynależności do wspólnoty plemiennej i łączności ze znajomym pejzażem, manifestowanemu przez narratora powieści, przeciwstawia się postępowanie Sa'ida, zarażonego bakcylem choroby bezustannego podróżowania, który traktuje każde miejsce jak górę, dającą schronienie od słońca na kilka dni, a potem bez żalu opuszczaną dla następnej.


Postać Mustafy została tak skonstruowana, że może stać się przekaźnikiem skomplikowanych relacji wewnątrz Sudanu. Już sama biografia Sa'ida jest znacząca. Jak dowiadujemy się z relacji jednego z jego szkolnych znajomych, ojciec bohatera należał do plemienia, które służyło wojskom Kitchenera przy podboju Sudanu pod koniec XIX wieku. Kampania ta, zakończona zwycięstwem Anglików pod Chartumem, zapewniła Brytyjczykom możliwość zarządzania afrykańskim krajem na ponad 50 lat. Z kolei matka Mustafy pochodziła z południa Sudanu, czyli terenów od początku uzyskania przez państwo niepodległości (1956 r.) skonfliktowanych z arabsko-muzułmańską północą na tle etnicznym oraz religijnym (południe kraju zamieszkują plemiona czarnoskórych, których religia łączy chrześcijaństwo i animizm).

Sa'id zostaje ukształtowany przez kulturę kolonizatorów z Wielkiej Brytanii. Dostaje szansę edukacji, której celem jest głównie wykształcenie urzędników odpowiedzialnych za administrowanie krajem z ramienia Imperium Brytyjskiego. Dzięki niezwykłym zdolnościom Mustafie udaje się wyjechać najpierw do szkoły średniej w Kairze, a następnie na uniwersytet w Londynie. Tam staje się znanym ekonomistą, publikującym prace o potrzebie gospodarki opartej na humanizmie. Jednocześnie uwodzi swym egzotycznym urokiem kobiety, obiecuje im małżeństwo, a w końcu porzuca. W końcu, upokorzony przez świeżo poślubioną Angielkę, Jean Morris, zabija ją i zostaje skazany na siedem lat więzienia.

O losie Mustafy dowiadujemy się od niego samego – z historii, jaką przedstawia narratorowi – oraz z relacji innych osób. W celu uwodzenia Europejek Sa'id preparuje dla nich atrakcyjny obraz Afryki, pociągający przez swą egzotykę. W podobnym stylu utrzymana jest narracja Mustafy, poddająca się własnej legendzie. Służy też analogicznym celom: uwiedzeniu czytelnika, stworzeniu dla niego interesującego portretu Afryki. Oto charakterystyczne fragmenty: Chodziłem za nią przez trzy lata. Cięciwa łuku naginała się coraz mocniej, rozpierało mnie pożądanie, moje wielbłądy były spragnione, miraż połyskiwał przede mną w labiryncie tęsknoty, cel dla strzały został wyznaczony i musiało dojść do tragedii, Mózg w mojej czaszce, ostry jak nóż, był moją jedyną bronią; w sercu, które zdawało się wykute z kamienia, nosiłem chłodne, zastygłe uczucia.

Ten zmetaforyzowany ton, jakim opowiada o swoim życiu Mustafa, zostaje zderzony z innymi świadectwami: jego znajomych ze szkolnych lat, którzy, podkreślając wybitne zdolności Sudańczyka, mówią jednocześnie o tym, że stał się marionetką w rękach lewicowych intelektualistów; opisem pokoju Mustafy, wypełnionym angielską literaturą; opiniami mieszkańców wioski w zakolu Nilu, którzy chwalą Sa'ida za zaangażowanie w jej gospodarczy rozwój. Z tych wszystkich opowieści wyłania się portret niejednoznaczny.

Podobnie dalekie od oczywistości wydają się relacje między Południem a Północą, lądem afrykańskim i europejskim. Z jednej strony, fakt istnienia kolonizacyjnych stosunków w Sudanie nie ulega wątpliwości. Jednak, jak dowiadujemy się z opinii jednego z mieszkańców rodzinnej wioski narratora, wpływy kultury europejskiej w Sudanie pozostają powierzchowne: Zamiast sakii mamy pompy, zamiast drewnianych pługów – żelazne, posyłamy nasze córki do szkół, mamy radia i samochody, nauczyliśmy się pić whisky i piwo zamiast araku i merisy, ale i tak wszystko zostało po staremu. Katalog zmian obejmuje zatem jedynie nowinki technologiczne i zwyczaje, ale nie dosięga mentalności i struktur społecznych. Co więcej, w ustach jednego z rozmówców narratora, Anglika, pojawia się wątpliwość co do jednoznacznie negatywnego stosunku Afrykańczyków do kolonizacji, ujawniająca bardziej skomplikowany wzór tej relacji: Skarżyliście się na kolonizalizm, a kiedy was zostawiliśmy, stworzyliście sobie mit ukrytego neokolonializmu. Wygląda na to, że nasza obecność, jawna lub ukryta, jest wam potrzebna jak woda i powietrze.

Prowadząc dalej komparatystyczną lekturę dzieła Saliha oraz Jądra ciemności, można zauważyć analogie w sposobie opisu kontaktu bohaterów powieści z mieszkańcami obcego lądu.  Podobnie jak Marlow, Sa'id z zaskoczeniem odkrywa ich "nieludzkie" oblicze, nieprzystawalność do wyobrażenia człowieka pochodzącego z jego własnej kultury. Taki sposób spojrzenia na cywilizację europejską ujawnia się w narracji prowadzonej przez Mustafę, gdy relacjonuje swój proces. Dla Sudańczyka niemożliwe do zrozumienia jest przekształcenie jego czynu w bezosobowy zespół przekonań i praw. Mówi: Adwokaci kłócili się nad moim trupem. To nie ja byłem ważny, lecz sprawa.  W sposób szczególny nie do przyjęcia jest dla Afrykańczyka postawa profesora, który podejmuje się jego obrony pomimo osobistej niechęci: Profesor Maxwell Foster-Keen (...) nawet nie krył nienawiści do mnie. W okresie, kiedy pobierałem u niego nauki w Oksfordzie, mawiał do nie z wyraźną irytacją: „Mr Sa'id, jest pan najlepszym przykładem tego, że nasza misja cywilizacyjna w Afryce była bezcelowa. Po wszystkich wysiłkach, jakich nie szczędziliśmy, aby pana wykształcić, zachował się pan tak, jakby dopiero co wyszedł z dżungli”. I właśnie ten człowiek używał wszystkich swoich talentów, aby uchronić mnie przed stryczkiem.

Powieść Saliha nie pozwala także ulec łatwemu zachwytowi nad egzotyczną atrakcyjnością Afryki. Jej obraz, przedstawiony w pełnej namiętności opowieści Sa'ida oraz opisach niezmiennej i trwałej przyrody „Czarnego Lądu”, skontrastowany jest z opowieścią o wdowie po Sa'idzie, zmuszonej do małżeństwa ze starszym o czterdzieści lat mężczyzną. Historia ta prezentuje inne spojrzenie na Afrykę, podkreślające jej pełen przemocy i patriarchalnych zależności układ społeczny. Znasz reguły, które rządzą tutaj naszym życiem – mówi narratorowi jeden z miejscowych notabli. – Kobieta należy do mężczyzny, a mężczyzna pozostaje mężczyzną, nawet gdyby był zupełnie zniedołężniały.

Początkowo książka Saliha budziła moją niechęć nazbyt czytelną metaforyką i dość łatwym do rozszyfrowania sposobem wykorzystania elementów powieściowego świata do tworzenia światopoglądowej konstrukcji. Jednak gdy zabrałem się do pisania recenzji, okazało się, że zagadnienia podejmowane w kolejnych miejscach Sezonu... ulegają transformacji w innych – i niemożliwe jest uzyskanie ich spójnej wykładni, w związku z czym moje próby naszkicowania problemowego potencjału tekstu odznaczają się sporą arbitralnością. I tę niejednoznaczność uważam za największą zaletę powieści Saliha.
 

At-Tajjib Salih, Sezon migracji na Północ
przeł. Jacek Stępiński
Smak Słowa, 2010