Magdalena Noweta: Tak, to jest udany rok dla LTBD. Płyta spotkała się z naprawdę dobrym przyjęciem, otrzymała wiele pozytywnych recenzji. Jak dla mnie to, że mogliśmy zagrać na Open'er jak i Off festival jest utwierdzeniem w przekonaniu, iż warto było powołać LTBD z powrotem do życia, spędzać czas na próbach, koncertować i nagrać płytę. Niestety tuż po premierze płyty był moment, kiedy z powodów osobistych musieliśmy odwołać większość zaplanowanych koncertów i na pewien czas o nas ucichło.
Jak wspominacie występ na tegorocznym Offie?
Tegoroczny Off muzycznie według mnie był najlepszy z wszystkich, jakie do tej pory się odbyły. Dużo świetnej muzyki i wykonawców. Black Heart Procession, Something Like Elvis, Tindersticks. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie występ grupy Efterklang. My graliśmy ostatniego dnia i podobno poszło nam nieźle (heheh).
Styl granej przez Was muzyki dość mocno wyróżnia się na tle polskiej sceny muzycznej. Z jednej strony subtelne, piosenkowe utwory, z drugiej jednak pełne specyficznego klimatu, bardzo mocno odbiegające brzmieniem od tego, co się obecnie „gra”. Możesz powiedzieć coś o Waszych muzycznych fascynacjach, które wpływają na to co i jak gracie?
Zazwyczaj klasyfikują nas w przedziale tak zwanej Americany. Zdaje się, że kolejnym i chyba jedynym zespołem obok nas na polskiej scenie alternatywnej jest ISS, którzy grają podobne klimaty. Fascynacje muzyczne mamy dość szerokie. Uwielbiamy Calexico, Lambchop, Budos Band oraz Magnolie Electric. Myślę, że ci wykonawcy mieli największy wpływ na to, co graliśmy do tej pory. Ale słuchamy również zespołów takich jak Fugazi, Karate, Manahan street band czy HIM (ten z USA oczywiście). Dlatego zaskoczymy lekko jeśli chodzi o nowy materiał.
Wszystkie teksty na ostatniej płycie są Twojego autorstwa. O czym lubisz pisać i co stanowi Twoją główną inspirację?
Teksty są dość osobiste, czasem wyrywkowe i zapewne często niezrozumiałe dla odbiorców. Emocje, głównie te negatywne, to najlepsza inspiracja. Własny kąt, lampka a czasem butelka czerwonego wina, lekki dół to najlepszy przepis na powstanie utworu (śmiech).
Jak postrzegasz polską alternatywną scenę muzyczną? Czy uważasz, że rodzime zespoły mają szansę przebić się ze swoją twórczością do szerszej publiczności w kraju i zagranicą?
Uważam, że mamy naprawdę dużo fajnych zespołów, które świetnie reprezentują lub mogłyby reprezentować nas za granicą. Wymienię choćby Plum, Pink Freud, 3moonboys, Mitch & Mitch. Realia są jednak takie, że ciężko zainteresować swoją twórczością większą grupę słuchaczy. Trzeba mieć dobry pomysł na siebie lub po prosu być bardzo dobrym w tym, co się robi. Co gorsza "staruszki” już z nas (heheh). Nasze życie obraca się głównie wokół rodziny, pracy i problemów dnia codziennego. Niestety nie żyjemy z muzyki i nie żyjemy tylko dla muzyki.
Oprócz Let The Boy Decide tworzysz projekt Break Horses. Możesz o nim coś więcej powiedzieć?
Zawsze chciałam spróbować swoich sił solo i zrealizować pomysły, jakie siedziały w mojej głowie a nie zostały zrealizowane w innych projektach, w których gram. Świetne doświadczenie ale muszę przyznać, że jest to o wiele trudniejsze, zarówno pod względem choćby aranżacji utworu, jak i grania koncertów, niż gdy na przykład występuję z LTBD. W chwili obecnej nagrywam EP u Przemka Wejmanna (perlazza studio). Tu duże wsparcie mam zarówno ze strony Lokisa (Blue Raincoat), jak i Michała ( LTBD). Jeśli wszystko pójdzie dobrze, płyta ukaże się w listopadzie nakładem Locco Records .
Jakie plany ma zespół na najbliższe miesiące? Gdzie i kiedy będzie można Was usłyszeć na żywo?
Chwilowo nie gramy zbyt wielu koncertów. Po Offie przyszedł czas, by ostro wziąć się do pracy nad nowym materiałem. Studio mamy już zaklepane.
Serdeczne dziękuje za wywiad. Ostatnie słowo należy do Ciebie.
Dziękuję również i mam nadzieje że zobaczymy się na jakimś koncercie. W listopadzie zawita u nas Calexico, Lambchop, Tortoise, także jest się na co wybrać.
Foto: materiały zespołu