Ekranizacja opasłej powieści wymusza na twórcach filmu pewne uproszczenia. Nie inaczej rzecz się ma z Brick Lane. Film koncentruje się na małżeństwie głównej bohaterki Nazneen, zawartym w dość niesprzyjających okolicznościach. Po samobójstwie matki, niepotrafiącej sobie poradzić ż życiem według wpajanym córkom maksym w stylu „Gdyby Bóg chciał, żebyśmy zadawały pytania, stworzyłby nas mężczyznami”, siedemnastoletnia dziewczyna zostaje wysłana do Londynu, by poślubić dużo starszego, wykształconego Chanu. Dla Nazneen oznacza to nie tylko pożegnanie z ojczystym krajem i rodzinną wioską, ale przede wszystkim rozdzielenie z ukochaną siostrą Hasiną. Życie w Londynie, jak nietrudno zgadnąć, nie daje jej szczęścia – sprowadza się bowiem do dbania o dom i dzieci oraz usługiwania nieatrakcyjnemu, cierpiącemu na przerost ambicji małżonkowi. Zamknięta w sobie bohaterka izoluje się nie tylko od ludzi, ale przede wszystkim od własnych uczuć. Jedyną ucieczkę od nieznośnej codzienności stanowią dla niej wyidealizowane wspomnienia sielskiego dzieciństwa oraz korespondencja z siostrą (w filmie jej postać została znacząco zredukowana), która żyje pełnią życia, oddając się coraz to kolejnym romansom. Jednak nagle, po szesnastu latach tego życiowego marazmu, coś zaczyna się zmieniać – Nazneen podejmuje się dorywczej pracy jako krawcowa.
Ubrania do szycia dostarcza jej Karim – młody, przystojny i pełen życia – istne przeciwieństwo Chanu. Ta znajomość, która przeradza się w romans, wywraca życie bohaterki do góry nogami. Dotychczas przygaszona Nazneen rozkwita. Stopniowo rozpoczyna się proces jej wewnętrznej przemiany, której efekt okaże się być zaskakujący… Historia rozgrywa się na tle napiętej sytuacji islamskich emigrantów, która wraz z atakiem na WTC komplikuje się jeszcze bardziej.

Brick Lane to obraz kameralny i subtelny, od strony wizualnej wręcz urzekający. Malarskie, nasycone kolorami zdjęcia Robby’ego Ryana świetnie budują atmosferę nostalgii (flashbacki z Bangladeszu), podskórnego napięcia i tajemnicy. Mocną stroną filmu jest również aktorstwo – rola Nazneen była dużym wyzwaniem. Tannishtha Chatterjee poradziła sobie z nią naprawdę dobrze – przekonująco i z wyczuciem pokazała całą gamę wewnętrznych przeżyć targających introwertyczną bohaterką. Jednak prawdziwy majstersztyk to kreacja Satisha Kaushika jako męża Nazneen. W dużej mierze dzięki Kaushikowi postać Chanu – niespełnionego intelektualisty wciąż niemogącego znaleźć satysfakcjonującej pracy, zasługuje na miano najbardziej interesującej i zapadającej w pamięć. Jego bohater irytuje, śmieszy a wreszcie wzrusza – wzbudza w widzu cały wachlarz emocji. W trakcie filmu niepostrzeżenie zmienia się nasze postrzeganie jego osoby – znika gdzieś pierwsze wrażenie męża-tyrana, stojącego na straży patriarchalnego porządku. Widzimy człowieka z krwi i kości, zagubionego w obcej sobie rzeczywistości, bezradnego i sfrustrowanego, ale na swój sposób poczciwego i wartościowego. Natomiast Karim, kochanek, który wyzwolił wewnętrzną przemianę Nazneen, zaczyna prezentować coraz bardziej radykalne fundamentalistyczne poglądy. Kieruje nim jednak przede wszystkim ślepa agresja i chęć zemsty za prześladowania ze strony Anglików.

Wątek reperkusji po 11 września, jak również portret muzułmańskiej społeczności jest niestety ledwie naszkicowany. Bohaterowie drugoplanowi pojawiają się i znikają, nie wpływając specjalnie na akcję filmu ani tym bardziej nie odciskając się w pamięci widza. Międzykulturowe tarcia, temat jakże aktualny (i fascynujący!) został właściwie niemal niewykorzystany. Twórcy Brick Lane nie mogąc w półtoragodzinnym filmie zawrzeć wszystkich niuansów opasłej powieści, skupili się głównie na wewnętrznym wyzwoleniu i duchowym dojrzewaniu bohaterki. Jednak na tym polu widać, jak trudno jest umiejętnie przełożyć na język filmu złożony, zarówno pod względem psychologicznym jak i kulturowym, portret zamkniętej na świat i samą siebie muzułmanki na emigracji. Zachodniemu widzowi ciężko identyfikować się z bohaterką, zrozumieć odmienną mentalność. Ani piękne zdjęcia, ani świetne aktorstwo nie ratują scenariusza, który niekiedy razi swoją powierzchownością, co uniemożliwia w pełni przekonujące pokazanie bogactwa stanów wewnętrznych postaci. Brick Lane, choć odrobinę niedopracowany, to film interesujący, ciepły i po prostu ładny. Pozostawia jednak po sobie uczucie niedosytu.

Foto: "Vivarto":http://www.vivarto.pl/index.php

Brick Lane
reżyseria: Sarah Gavron
scenariusz: Laura Jones, Abi Morgan, na podstawie powieści Moniki Ali
zdjęcia: Robbie Ryan
obsada: Tannishtha Chatterjee (Nazneen Ahmed), Satish Kaushik (Chanu Ahmed), Christopher Simpson (Karim), Naeema Begum (Shahana Ahmed), Harsh Nayyar (Doktor Azad ), Lana Rahman (Bibi Ahmed) i inni
dramat, Wielka Brytania, 2007, 102 min
premiera w Polsce: 20 marca 2009
"Vivarto":http://www.vivarto.pl/index.php