Książka Izabeli Kowalczyk jest zbiorem trzynastu artykułów poświęconych wybranym zagadnieniom z historii polskiej sztuki współczesnej. Większość z tekstów ujętych w publikacji ukazała się już w sieci, najczęściej w „Artmixie” i „Obiegu”. Tylko jeden artykuł – Cienie i marzenia – o sztuce Anny Baumgart – nie był publikowany, a wydanie książkowe stanowi jego premierę. Wybór kilku tekstów jest z jednej strony przydatną archiwizacją własnej pracy, z drugiej – możliwością sporządzenia ciekawego przeglądu problemów poruszanych przez autorkę na przestrzeni ostatnich ośmiu lat. Z tego powodu można by uznać książkę Kowalczyk za specyficzny dziennik, opisujących sztukę i artystów, którzy w tym czasie najbardziej ją interesowali i wydawali się najbardziej znaczący na polskiej scenie artystycznej. Można by (z naciskiem na tryb przypuszczający), gdyby nie prosty fakt, że artykuły nie są uporządkowane chronologicznie, lecz problemowo. Dlatego książka Kowalczyk nie jest przeglądem-kalendarium polskiej sztuki feministycznej (czego może spodziewali się niektórzy), lecz raczej prezentacją problemów i zjawisk, jakich można się dopatrzyć w najnowszej sztuce polskiej. Wybór zagadnień, jakiego dokonała badaczka, sposób ich prezentacji, a także – w końcu – kolejność ich omawiania wciągają czytelnika w specyficzną narrację o sztuce. Sięgając po Matki-Polki, Chłopcy i Cyborgi…, zmuszeni jesteśmy zacząć interpretację dzisiejszej sztuki z dokładnie wyznaczonego „pola startowego” – feminizmu. Ten sposób narracji jest wręcz potwierdzony przez dedykację na początku książki: „(…) działaczkom feministycznym, przez które wszystko to się zaczęło”.

Swoją narrację o sztuce i feminizmie Kowalczyk rozpoczyna od pobieżnego zarysowania dwóch najważniejszych dla niej metod badawczych – feministycznej i postfeministycznej. Pokrótce przypomina też historię sztuki kobiet w Polsce, którą dzieli na okres feministycznych interwencji (lata 70. i po części 80.), kiedy to polskie artystki rozpoczęły dekonstrukcję kulturowego wzorca kobiety w Polsce, lecz z powodu braku zaplecza w postaci teorii feministycznych ich prace nie mogły być do końca odczytane. Tą sytuację miał zmienić dopiero rok 1989 i wtargnięcie do Polski kultury konsumpcyjnej. Jest to czas rozwoju sztuki krytycznej, która znalazła swoje reprezentantki w takich artystkach, jak Zofia Kulik, Katarzyna Kozyra czy Alicja Żebrowska (między innymi). Wraz z wejściem w nową dekadę sztuka kobiet w Polsce zmienia się jednak, z fazy krytycznej przechodząc w stronę kultury popularnej, badania obrazów medialnych, stosowania strategii symulacji czy wreszcie wykorzystywania parodii i pastiszu.
Jest to czas wyzbywania się kompleksów, otwartości i jawnej chęci zabawy – czyli postfeminizmu.

Poprzez tę hierarchię czasową badaczka rozpatruje kluczowe dla niej problemy sztuki „widzianej oczami feminizmu”. Są to: codzienność, osobiste narracje, macierzyństwo, pytania o relacje matka – córka, symulacje kultury popularnej, lęki kobiet, problem kobiecej twórczości, choroba, piękno, męskość, mit mężczyzny-wojownika, seks, miłość, różnorodność i wreszcie cyborgiczność. Każdy z tych problemów jest rozpatrywany w na podstawie przykładów wybranych artystów lub wystaw. Na przykład Krell i Tyczyńska reprezentują problem osobistych narracji, Alina Szapocznikow – choroby; mit mężczyzny-wojownika podejmują analizy prace prezentowanych na wystawie Zabawy dużych chłopców z 2008 roku (kurator: Paweł Sosnowski), a problem seksu jest omawiany wraz z wystawą L.H.O.O.Q, odbywającą się w 2006 roku w poznańskiej galerii Piekary. Ciekawie prezentuje się analiza prac Aliny Szapocznikow poprzez proces abjection, czyli rozpoznawania w sobie/w swoim otoczeniu abiektu – granicznych obszarów ciała, jego wydzielin, elementów wydalonych, odrzuconych i martwych, jak również granicznych stanów egzystencji czy śmiertelnych chorób. To odczytanie, przy użyciu teorii Julii Kristevy, odrzucił jednak kategorycznie Piotr Piotrowski, argumentując swój sprzeciw wysokim estetyzmem i erotyzmem prac Szapocznikow. Kowalczyk podaje w wątpliwość tę tezę i chyba należy przyznać jej rację: abiekt może być przedmiotem estetyzacji – budzi w końcu fascynację. Autorka jako dodatkową ripostę umieszcza obok artykułu o Szapocznikow pracę poświęconą problemowi estetyki glamour, z którego wyraźnie wynika, że „abiekt” i „glamour” nie są pojęciami wykluczającymi się wzajemnie. Wręcz przeciwnie, mogą się dopełniać: to, co wstrętne, może być też pożądane – przecież to, co budzi naszą odrazę, jednocześnie przykuwa nasz wzrok. Kowalczyk, umieszczając te teksty obok siebie, pokazuje nam również ten wymiar abiektu. Wydaje się jednak, że lepiej byłoby umieścić artykuł o estetyce glamour jako pierwszy, ponieważ to właśnie w nim autorka tłumaczy, czym jest abiekt.

Jednym z bardziej interesujących problemów jest także kwestia męskości, jej analiza bowiem stanowi klucz do zrozumienia przesłania płynącego z publikacji Kowalczyk. (Czy zbiór artykułów, pisanych w różnym czasie i okolicznościach, może tworzyć spójną całość i nieść za sobą jeden, ważny, dominujący komunikat? Tak). Badaczka, analizując prace Zbigniewa Libery, Doroty Nieznalskiej, Andrzeja Żmijewskiego, Katarzyny Kozyry i Piotra Uklańskiego, ukazuje różne sposoby wciskania mężczyzn w opresyjny schemat, jakim jest męskość. Dowodzi przy tym niezbicie, że jest to wzorzec dużo bardziej sztywny niż kobiecość. Kobieta może przejawiać cechy męskie, mężczyzna przejawiać cech kobiecych… nie powinien, bo automatycznie spada w takim wypadku do pozycji słabszego i gorszego. „(…) męskość zaś, choć konotuje władzę, więzi ciasny gorset (raczej: garnitur) uniemożliwiający odejście od tradycyjnej męskiej roli” – pisze Kowalczyk. To właśnie dlatego kobiety mogły się zbuntować i przekroczyć jako pierwsze granice wyznaczane przez ich płeć. Kowalczyk wyraźnie waloryzuje kobiecość, ponieważ jest to konstrukcja umożliwiająca reakcję; jest to także schemat sprzeciwiający się pojęciom władzy, dominacji, panowania czy agresji. To przecież dzięki działaczkom feministycznym humanistyka XX wieku mogła wyjść po za tradycyjny, dualistyczny dyskurs – mogła stać się współczesna.  Dlatego też tytuł książki Kowalczyk to „Sztuka i feminizm”, a nie np. „Sztuka i gender”. To feminizm jest w tej książce pozycją wyjściową, ponieważ od niego „wszystko to się zaczęło”.

To głębokie przeświadczenie o istotnej roli kobiecości w rozbrajaniu „kultury jako pola walki” można odczuć także w dwóch ostatnich artykułach zawartych w publikacji, analizujących medialne kreacje Izabeli Gustowskiej. Na ostatnich stronach swojej publikacji Kowalczyk sygnalizuje poważny problem, jakim jest mediatyzacja obrazów męskości i kobiecości. Opiera się w dużej mierze na teorii symulakrów Jeana Baudrillarda i idei społeczeństwa spektaklu Guya Debora. Z tej analizy nie wyłania się jednak konkretna odpowiedź na pytanie o sposób funkcjonowania człowieka w mediatyzowanej rzeczywistości, zagubionego w panoptycznej (czy jak chce Anna Nacher – post-panopytcznej [1]) rzeczywistości społeczeństwa nadzoru: człowieka otoczonego kamerami, osaczonymi przez media, dla którego przestrzeń wirtualna przestała taką być. I jak w takiej cyborgicznej cielesności będzie funkcjonować kobiecość i męskość, jak będziemy sobie radzili ze spojrzeniem, które formuje, oraz obrazami, które zaczynają przewartościowywać nasze pojęcie realności – pozostaje także kwestią otwartą.

Najnowszą książkę Izabeli Kowalczyk, choć przestawiającą – bądź co bądź – subiektywny wybór najważniejszych zjawisk zachodzących w polskiej sztuce, można chyba bez przeszkód uznać za genderowy know-how: problemy ujęte w publikacji należą niewątpliwie do najważniejszych dla współczesnej sztuki w Polsce – bez ich zrozumienia także wiele prac artystycznych pozostaje dla odbiorcy nieczytelnych. Matki-Polki, Chłopcy i Cyborgi… to książka napisana barwnym, ale precyzyjnym językiem, obok starannego opisu prac i wpisania ich we współczesne tendencje i feministyczne teorie znajdziemy także wiele interesujących anegdot oraz odniesień do sztuki dawniejszej (np. świetna analiza prac Grottera, przejmująca historia Katarzyny Kobro czy rozbrajające refleksje na temat surrealizmu i drugiej strony osobowości Duchampa). Jednak, o ile książka Kowalczyk jest interesująca i potrzebna,  podczas czytania trudno nie oprzeć się wrażeniu, że nie wnosi ona nic nowego w toczący się w Polsce feministyczny dyskurs: część opisywanych przez autorkę prac to już klasyka (np. Obóz lego Zbigniewa Libery czy Łaźnia męska i Łaźnia żeńska Katarzyny Kozyry), a stosowana przez autorkę metodologia czasami budzi zastrzeżenia. Ile bowiem można czytać o katastroficznej Baudrilliardowskiej wizji rzeczywistości, o złym świecie symulakrów, który pogrąża się w chaosie swoich własnych imitacji? Kilka lat temu wykorzystanie teorii Baudrilliadra było zapewne ciekawe – dziś już mniej. Tak samo można krytycznie spojrzeć na artykuł Odczarowywanie męskości w sztuce krytycznej – jak analiza prac Libery jako artysty krytycznego ma się do jego obecnego wizerunku niezadowolonego celebryty? Takich zarzutów snuć można by wiele, gdyby nie prosty fakt, że na dłuższą metę nie ma to sensu: Matki-Polki to przecież zbiór artykułów, z których ostatni ukazał się w 2008 roku – teoretycznie niedawno, ale jest to wystarczająca ilość czasu, aby część tekstów straciła na świeżości. Cóż można powiedzieć? Pantha rei.

Matki-Polki, Chłopcy i Cyborgi… Sztuka i feminizm w Polsce
Izabela Kowalczyk
Galeria Miejska “Arsenał”, 2010

Książka do nabycia w SPLOT_SKLEPIE


[1] A. Nacher, Przestrzeń post-panoptykonu – od Digital Earth do Google Maps, „Kultura współczesna” 2009, nr 2(60).