Mówienie o Powstaniu to rzecz trudna, wymagającego sporego przygotowania merytorycznego, popartego solidnymi badaniami u źródeł. Ale nie wystarczy wiedzieć, jak powstańcy byli umundurowani, jakimi karabinami strzelali, na jakich ulicach ścierali się z Niemcami i jakie mieli pseudonimy, bo komiks to nie obrazkowa kronika wydarzeń z 1944 roku. Na opracowanie materiału historycznego trzeba mieć jeszcze pomysł, poparty najlepiej solidnym, komiksowym warsztatem. Pomniki o wiele lepiej wyglądają wykute w marmurze, niż w kadrach i dymkach. Niestety, nie wszyscy twórcy raczą o tym pamiętać.
Powstanie Warszawskie wciąż budzi kontrowersje, a historycy diametralnie różnią się w jego ocenie. Wciąż pozostaje ono przedmiotem sporów, zarówno wśród ideologów z lewa i prawa oraz w środowiskach literackich. Można powiedzieć, że linia frontu wśród pisarzy rozciąga się od Jarosława Marka Rymkiewicza po Sylwię Chutnik. W zażartym, ale pobudzającym sporze padają argumenty za i przeciw, ścierają się różne propozycje artystyczne, postawy etyczne, podejścia do naszej historii i tradycji. Ja chciałbym, aby i komiks mógł doszlusować do tej dyskusji.
Nie wiem jednak czy jest to możliwie w proponowanej przez Muzeum Powstania Warszawskiego formule dorocznego konkursu. Celem, jaki organizatorzy wyznaczyli całemu przedsięwzięciu jest propagowanie pamięci o Warszawie walczącej, epizodzie w polskiej historii przez wiele lat przemilczanym.
Wymogi formalne odnośnie objętości, które mają mieć prace, nie pozwalają na zbyt wiele, a formuła konkursu wręcz wymusza na autorach coraz bardziej karkołomne pomysły na zaskoczenie jurorów. Dążenie do tego, aby prace wyróżniały się czymś wśród dziesiątek innych, prowadzi do powstawania prac, które gubią gdzieś istotę i problematykę Powstania. Tak jest na przykład w Ostatnim… Arkadiusza Lorenca (stylizowanym na grę platformową w stylu Mario Bros), estetycznie powalającym Golemie Tomka Pastuszki i Pawła Sambora czy przedziwnie kolorowym Przewodniku Romka Gajewskiego. Niestety, czasem takie „eksperymentalne” podejście ma opłakane skutki – tematyka Powstania niekoniecznie musi sprawdzić się w sensacyjnym ujęciu (kiepskie graficznie Na ratunek Pawła Lulewicza) czy w estetyce superhero (Bohaterowie nie przegrywają Istvana Hromko i Zoltana Kormendi).
Z grona prac tego typu wyróżniłbym dwie – Zrzuty Michała Romańskiego (według mnie jedna z najlepszych prac w całym zbiorku) oraz Czarno to widzę Michała Makowskiego i Rolanda Cabana. Oba utwory tragizmowi Powstania przeciwstawiają pogodną ironię, rubaszny humor, czarny, często purenonsensowy dowcip i groteskowe przerysowanie, a do tego stoją na bardzo wysokim poziomie warsztatowym. Uderzają w zupełnie inne tony niż typowe utwory o charakterze martyrologicznym. Tych jest chyba w zbiorze najwięcej. Rzadko są nieznośnie patetyczne i wyświechtane (Nie damy się Samiego Kiveli, oryginalny w formie, choć wtóry w treści Syn Warszawy Bartłomieja Stefanowicza), a niekiedy dobry pomysł psują kiepskim wykonaniem (Warszawskie dzieci Szymona Kaźmierczaka”). Znacznie częściej trzymają dobry poziom ('44 Powstanie Bohaterów świetnie narysowane przez Krzysztofa Brynieckiego, solidne 5 Dni Pawła Hupy, niezła Litost Łukasza Chmielewskiego, intrygujące Taubstumm zespołu Serkowski-Pitura-Gościniak).
Spośród prac wyróżnionych przez jury najsłabiej prezentuje się Film Tomasza Beraźnickiego, zwycięzcy jednej z poprzednich edycji. Gwiazdorzy Hollywood dyskutujący o potrzebie upamiętnienia herosów Warszawy na taśmie filmowej graficznie prezentują się świetnie, ale w swoim symbolizmie są niezrozumiali i niewyraźni. Dziady Andrzeja Łaskiego szokują swoim konceptem. Dennis Wojda i Ernesto Gonzales podarowali sobie powstańczy sztafaż i skupili się zagadnieniu pamięci o Powstaniu. Wyście to dobra, metaforyczna przypowieść o losach trudnej, historii najnowszej. Zwycięska praca Mirosława Urbaniaka prezentuje się świetnie. Dobrze narysowana, świetnie przykrojona do formy szorta Biedronka traktuje o miłości podczas powstania. Fajnie, że jest skupiona na głównych bohaterach, a walki o Warszawę stanowią jedynie konieczny, wojenny kontekst. Jest lekka, bardzo przewrotna, fantastycznie spuentowana i troszkę odbrązawia mit powstańca.
Niestety, wśród dziesiątek najróżniejszych prac powstałych na konkurs, w natłoku silenia się na oryginalne i niekonwencjonalne ujęcie tematu gubi się znaczenie Powstania Warszawskiego (jakiekolwiek by ono nie było). Zbyt często ginie dyskusja o potrzebie ostatniego, wielkiego zrywu Polaków, jego skutkach czy kontrowersjach. Dobre (i dobrze zrobione) komiksy stanowią niestety mniejszość w antologii konkursowej z 2009 roku. Choć może jest to spowodowane wyczerpaniem się tematu? Bo ile można opowiadać o jednym powstaniu i ciągle wałkować jedną i tę samą tematykę?
Powstanie `44 w komiksie – antologia prac konkursowych 2009
Różni autorzy
Egmont
04/2010