Oko chce bardziej, niż chce tego wątroba
Andrzej Szpindler
Korporacja ha!art, 2010

Oko chce bardziej, niż chce tego wątroba – to jest małpolubny gen, golem-wiktuał czy powieść o oczach i trójkątach oraz rzeźba. Jeżeli tylko zdołamy wymienić przestrzeń jako nowe medium, może przyznamy od razu, że nic nie umiemy, i udamy się w podróż obopólną własności: żegnajcie! – e tam, żegnaliśmy już.

Andrzej Szpindler (ur. 1985) – jajko w prochowcu, golemiaste pojednanie, gremlin na zdjęciu przy hangarze, www.gobelinludzi.wyprawa.pl lub siarczysta kupa szacunku ze strony mutacji.

Fragmenty

Stan wielce zerowy (od kiedyś do kiedyś przydługa rozmowa)


W końcu odłożyła cegłę na miejsce i zeskoczyła z rusztowania. Mocnym krokiem pokonała odcinek klepiska; szła, jakby komuś spuściła przed chwilą łomot. Prócz wystawania głowy, nie dawałem o sobie znać, ale słałem pocieszenie uśmiechu w kierunku osoby.
Podeszła do paleniska. Ukucnęła i sięgnęła po chrust. Przewróciłem się na bok, żeby mieć lepszy kadr. Ale ręce i nogi sprzysięgły mi się do pionu.

I zaraz stałem w niejakiej asyście.
Spojrzała na mnie z kucek oczami czarnymi od ciągłego życia.

Stałem.

Zagadałem bez lepszego pomysłu:
 – Przepraszam, że tak bez banieczki kontekstu, ale jestem akuratny taki, w przejściu. No i trapi mnie to ciasteczko, które osioł porwał i zgubił. – Położyłem rękę na jej ramieniu, zaznajomiony będąc z pewną koncepcją bezpośredniego kontaktu, ale tak powstały kształt z pobieżnego połączenia w wybrzuszeniu dwóch obcych sobie ciał nie wróżył zgrabnego rozwinięcia
 – Zupełnie serio: jestem zainteresowany waszą pracą. Komu wy tak łapczywie budujecie? – Zaglądała mi w oczy, jakby to tam wyświetlały się łapki ubierające słowa w niepewne zdania. Wstała w sposób nadzwyczaj odpowiedni, że moja ręka sama musiała się wycofać, a sam ja wiedziałem już, jak głęboko pragnę kompletnie niemożliwego kontaktu.
 – Nie chciałabym niesprawiedliwie się z panem obejść…
 – Przede wszystkim nie jestem panem. – Może uwaga ta ułatwi sprawę.
 – Dobrze. Rozumiem. Ale to nie zmienia faktu, że nie mogę panu zdradzić celu naszej pracy. – Zamachała do większego kolegi.
Ten skupił wzrok na jej ustach, a ona wydała bezdźwięczną myśl („pracujcie dalej, ja na chwilę się oddalam…”). Mógłbym przysiąc, że facetowi stanął. Akurat zdarzyło mi się zerknąć w krocze kombinezonu i ujrzałem to niewinne „Mam! Mam węża!”, jak w nogawce pojawia się morski objaw, dodatkowe przeżycie. A może penis jego miał jedną sprawę z kolanem i rozwidlając pierścień, rozdziawiając żołądź, sunął się naradzić.
 – Przejdźmy się. – Stanowczo zaproponowała. Aż mnie zgięło, kiedy jej ręka wylądowała płasko, nadspodziewanie bezcieleśnie, na moim zapomnianym garbie.



-ość


Obudziły mnie zadki falujące na rusztowaniu. Zawsze imponował mi Izaak Vostell, który przez całe stulecia nagrywał piętnastominutowy utwór. Dokładał coraz to nowsze dźwięki na odcinku piętnastu minut. Dzień w dzień – kolejna brama do piętnastu minut, przez wieki całe. Aż naśladownictwo ustaje, a pierś staje się niewdzięcznym nośnikiem antytezy. Prawda wieku w zastygłym wyrazie twarzy! Mylenie powodów z przyczyną! Autor encyklopedii ilustrowanej – łysy goryl! Sangwinizm widziany przez fotokomórki!

Doświadczenie mądrościowe:
Ludzie, którzy przychodzą po nas, zrazu znają sumę naszych mądrości!



Rozprawa biskupa Wielokąty:
„O wpływie biogramów na kształt interludzki”


A wszystko to przez cycki (1 w biosie).
Siedziałem kolejny rok zamknięty w Forcie Boyard jako mag-astronom, pomarszczony, przegięty od wzburzenia ogólnie rzadkiej siwizny.
Czy byłem w tym również astronautą, logicznie obrazkowym utytłaniem, emblematem przeznaczenia, jako że przeznaczony byłem czytaniu z rubinowych kwadratów, do których regularnie rozpuszcza się globus?
Byłem domem kolejnych przedstawień porzucenia w chwycie elipsy i bez wątpienia planowałem spektakularną ucieczkę.
Żyłem w przekonaniu, że nie pamiętam swoich kręgosłupów, ale kręgosłup dobrze mnie pamiętał. I to pamiętał mnie jako jedno: obraz, jego zanurzenie i jego obrazę.
Będzie moją sprężyną następny sportowiec, który wpadnie do mnie po zagadkę dla rozwiązania ciała w jego survivalowych trybach.