Jak bardzo w takim razie muszą być w oczach służb porządkowych stuknięci ci, którzy nie tylko spacerują, ale i twierdzą, że podczas tychże spacerów widują, to czego nie widać i nie widzą tego, co jest...  W czym rzecz?

Posępnie szarobure, wizualnie mdłe niejako z założenia. Dodatkowo oszpecane galimatiasem tagów osiedlowych pseudografficiarzy i poezją rodem z latryn. Są wszędzie. Pudła użyteczności publicznej – wolnostojące rozdzielnie czy też skrzynki elektryczne. Dość niebanalną propozycję uczynienia owych skrzynek interesującymi obiektami sztuki ulicznej przedstawił w okolicach LA właśnie, amerykański artysta i antropolog kulturowy Joshua Callaghan. Wpisując się z działania typu urban art camuflage, a więc miejskiej sztuki kamuflażu, w specyficzny dla siebie sposób z powodzeniem uprawia on utility boxes art, czyli – przyjmijmy – sztukę skrzynek użyteczności publicznej (zamiennie: urban camouflage sculptures, urban art Bowes). Żongluje przestrzenią i jej złudzeniem, igra z kontekstem i zabawia się z czasem. A konkretnie?


Callaghan pokrywa skrzynkę z czterech jej stron obrazem nadrukowanym cyfrowo na specjalnych, samoprzylepnych, winylowych płytach (kojarzyć w pierwszej kolejności z polimerami, nie gramofonem!).
Fotografie przedstawiają widok, który skrzynka, patrząc z danej perspektywy, zasłania; sceny ukryte za. Wykorzystywane tworzywo jest ponoć niezwykle odporne na kaprysy pogody oraz przypływy weny twórczej drobnego chuligaństwa, co zgodnie z intencją Callaghana zapewnia jego pracom całkiem przyzwoitą trwałość.




Urban camuflage art pozwala przebrać wizualnie bezpłciowe rozdzielnie w uwodzicielski peniuar całkiem błyskotliwych i dość intrygujących instalacji. Element zaskoczenia po odkryciu fałszerstwa raczej czaruje niż rozczarowuje. Callaghan kreuje iluzję niezakłóconego krajobrazu, nieprzerwanego widoku ulicy czy skweru. Trafnie napisał pewien internauta, iż Callaghan „edytuje” miejski krajobraz, usuwając to, czego nie lubi i dodając to, co pragnąłby widzieć. Bałagani  w rzeczywistości i umyśle odbiorcy. Skrzynki wtapiają się w otaczającą miejską scenerię, rozmywają się w niej. Efekt-złudzenie czapki niewidki. Skrzętnie dostosowane do tła chowają się, będąc bezpośrednio przed nami. Zamaskowane ukrywają to, czym w rzeczywistości są, skutecznie wprowadzając nas w błąd.



Truizmem jest stwierdzenie, iż kontekst jest dla skrzynek Calalghanowych podstawą i tym, co nadaje smak. Oczywistym jest opór wobec wyłączenia ich z rzeczywistości jako odrębnego, przedmiotu kontemplacji artystycznej. Obiekty te określane są przez rzeczywistość wokół, którą same zwrotnie kształtują. Czyli to, co juz znamy. Frapuje mniej narzucający się aspekt czasowości: zmiany otoczenia wokół skrzynek w miarę upływu czasu.


Wątpliwości budzić jednak mogą względy praktyczne, ot proza życia. Szanse czołowego zderzenia podczas popołudniowej przechadzki są oczywiście śmieszne – z  resztą w LA spacerują wszak tylko ci już stuknięci, więc im zapewne wszystko jedno... Obiekt sztuki jest tu jednak wciąż przecież wtórnym w stosunku do urządzeń sterujących działaniem miejskich obwodów elektrycznych (i podobnych): w przypadku konieczności szybkiej interwencji technicznej wirtuozeria kamuflażu może znacznie opóźnić działanie stosownych służb...


Joshua Callaghan - urodzony w stanie Pensylwania (1969), żyje i pracuje w Los Angeles w Kaliforni. Uzyskał tytuł licencjata Antropologii kulturowej na Uniwersytecie Północnej Karoliny oraz tytuł MFA w zakresie New Genres na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles. Zajmuje się sztuką instalacji i videoartem. Autor serii artystycznych projektów publicznych (Playa Vista, Ca. 2006-7 / Renessance Hotel, Hollywood Ca , 2005 / Kirk Douglas Theater, Culver City Ca , 2005 / City Ca , 2004) www.joshuacallaghan.com


* Skolimowski Henryk, Sztuka i architektura w zapaści, „Zielone Brygady. Pismo Ekologów”, nr 10 (231), 2007, ss. 16-22