12 maja 2010 (środa) godz. 19.00
Klub Lokator
Kraków, ul. Krakowska 27
Bollywood to dar bogów dla ludzi, by mogli poznawać boskie prawa. To także substancja jednocząca ten niezwykle zróżnicowany naród jakim są Hindusi. To mit pozwalający utrwalać pamięć o ojczyźnie i jej tradycjach, a także ucieczka od smutnej rzeczywistości.
Dla Europejczyka takie podejście jest zupełnie obce. Najczęściej bollywoodzkie filmy są odrzucane lub przyjmowane z rezerwą jako niezobowiązująca, nieco kiczowata rozrywka. Tymczasem w swojej ojczyźnie filmy te są otaczane niemal boską czcią. Jak to możliwe? Czyżby miliard Hindusów mógł się mylić? Dlaczego bogowie stworzyli Bollywood? Co ma wspólnego Szekspir z indyjską masalą? Kim był rozśpiewany sprzedawca maszyn do pisania? I co tak naprawdę dzieje się na bollywoodzkim planie filmowym?
Urszula Woźniakowska w barwny i przystępny sposób opisuje teatralne, religijne i obyczajowe korzenie indyjskiego filmu i przeprowadza fascynujące rozmowy z Indusami mieszkającymi w kraju i na emigracji. Wraz z nią – w sensie metaforycznym i dosłownym – możemy wejść do wnętrza indyjskiej fabryki snów.
Bollywood. Pragnienie prawdy i tęsknota za mitem to obowiązkowa lektura dla wszystkich fanów Bollywoodu i „bollywoodosceptyków”, którzy nie boją się sięgnąć głębiej, by lepiej zrozumieć fenomen tego pasjonującego i kontrowersyjnego zjawiska, jakim jest popularne kino Indii.
Podczas spotkania książkę będzie można zakupić w promocyjnej cenie. A dla chętnych – konkurs. Aby wygrać Bollywood. Pragnienie prawdy i tęsknota za mitem wystarczy odpowiedzieć na pytania:
1.
2. Który aktor z racji swoich ról nazywany jest _The Serial Kisser of Hollywood_?
Odpowiedzi prosimy przesyłać na adres: redakcja@e-splot.pl do dnia 11 maja (wtorek)
Bollywood. Pragnienie prawdy i tęsknota za mitem
Urszula Woźniakowska
Universitas, 2010
SPIS TREŚCI
Podziękowania
Uwagi na temat transkrypcji i transliteracji
Kino indyjskie, czyli zbawienny dar Brahmy
Teatr Parsów, czyli Szekspir po indyjsku
O indyjskiej piosence filmowej, czyli erotyzm, pruderia i śpiew
Bollywood w diasporze, czyli o potrzebie mitu
Bollywood w Indiach, czyli zmysłowy świat marzeń
Zakończenie
Bibliografia
Filmografia
Indeks nazwisk, tytułów filmów i sztuk, świętych ksiąg i powieści
FRAGMENT
Bollywood w Indiach,
czyli zmysłowy świat marzeń
Kto to jest Indus? Ten, kto ogląda indyjskie filmy.
Ten kogo przepełnia radość gdy słyszy piosenki
Mere Sapno Ki Rani albo Kuch Kuch Hota Hai.
Oto nasz wspólny język. Oto nasza wspólna pieśń. [1]
Zapach. Słodki i ostry zarazem, balsamiczny i drażniący. Zapach kardamonu, tytoniu, betelu, aromatycznych olejków, kadzideł, sfermentowanych owoców i spoconych ciał niesiony przez fale gorącego, wilgotnego powietrza, brzemiennego obietnicą monsunu. Jest dopiero piąta rano, ale dookoła nas tętni życie, wychodzimy z lotniska wpadamy w objęcia rozkrzyczanego tłumu rikszarzy, taksówkarzy drobnych sprzedawców. _New Delhi Train Stadion_ – zwracamy się do jednego z kierowców. Po nieprzespanej nocy spędzonej w samolocie to, co dookoła, wydaje się zupełnie nierealne. „First time in India?” – pyta taksówkarz. „First time” – odpowiadamy, nie zdając sobie sprawy z tego, że nasza odpowiedź kosztować nas będzie dodatkowych pięćdziesiąt rupii. Nowicjuszom, niezaznajomionym z lokalnymi stawkami, liczy się więcej. Spoglądam przez okno. Na chodnikach leżą śpiący ludzie, nie przeszkadza im trąbienie samochodów, jazgot tłumu, upał. Jeden z nich właśnie się obudził, wziął swój tobołek i ruszył przed siebie. „Dokąd?” – zastanawiam się. Gdy zbliżamy się do centrum, tłum dookoła nas gęstnieje. Kierowca nie zdejmuje ręki z klaksonu. Ludzie wchodzą nam pod koła, opierają się o drzwi samochodu, domagając się jałmużny, machają przyjaźnie, otwierają szyby aut, żeby lepiej nam się przyjrzeć. Jakiś chłopak dotyka ręką ust w sprośnym geście. Przez następne dwa miesiące, które spędzę w tym ogromnym kraju, w którym żyje ponad miliard ludzi, ani przez chwilę nie będę anonimową, bezimienną częścią tłumu. Od momentu, w którym opuściłam lotnisko, do końca pobytu w Indiach, czy na południu czy na północy, doświadczać będę tego samego, ambiwalentnego stosunku Indusów względem białej kobiety: z jednej strony szacunek, gościnność, życzliwe zaciekawienie, z drugiej obcesowe męskie spojrzenia, niewybredne komentarze, wulgarne gesty i zazdrość ze strony lokalnych kobiet. Obserwuję piękne, młode Induski ubrane w obłędnie kolorowe sari: wyglądają jak wspaniałe orientalne kwiaty. „Czego mi zazdroszczą?” – zastanawiam się. Kilka tygodni po przyjeździe podczas pobytu w Dźodhpurze zostaniemy zaproszeni na urodziny wnuczki jednego z mieszkańców. Dziewczynka kończy rok, cała rodzina świętuje, wszyscy tańczą, jedzą, obsypują dziecko pieniędzmi. „To na szczęście” – tłumaczy gospodarz. Gdy wchodzę na rozświetlony kolorowymi lampkami taras, członkowie rodziny podchodzą, żeby się ze mną przywitać i zachęcają do wspólnej zabawy. Odświętna atmosfera pełna jest rodzinnego ciepła, jedna z córek gospodarza bierze mnie za rękę i prowadzi do kuchni. „Czuj się jak u siebie w domu” – mówi, podając mi herbatę. Gdy wchodzę do jednego z pokoi, spotykam się z zaciekawionym spojrzeniem młodego chłopca. „Jak masz na imię”? – zagaduje. „Wah larki kaun hai?”[2] – pyta jego brat, wchodząc do pokoju z dzieckiem na rękach. – Skąd wziąłeś białą d…?”. „Nie mów tak, Urszula jest naszym gościem. Rozumie trochę hindi” – odpowiada chłopak. „Przepraszam – peszy się brat. – Witaj u nas” – zwraca się do mnie. Obaj uśmiechają się życzliwie. „Czujesz ten zapach”? – pytam Bognę gdy idziemy ulicą Main Bazaar w Delhi, szukając hotelu. Ten oszałamiający, niezwykły zapach towarzyszyć nam będzie przez cały czas naszej podróży. Tak pachną Indie, od północy po południe: Delhi, Waranasi, Agra, Warkala, Bombaj. Odurzająca, słodkawa woń kadzideł, przypraw i brudu. Oddycham głęboko, szczęśliwa, że tu jestem.
***
[1] S. Mehta, dz. cyt., s. 379.
[2] „Kim jest ta dziewczyna?”