Kolejnym krokiem w tym kierunku jest Fantasy Komiks. Pozycja będąca powrotem do korzeni komiksu jako groszowego magazynu dość niepoważnych historyjek obrazkowych, dostępnego w kiosku za rogiem. Prezentowane na łamach nieco szumnie określanej "cyklicznej antologii fantasy" prace uosabiają wszystkie cechy stereotypowo przypisywane komiksowi.
W każdym numerze magazynu będą prezentowane po trzy, pełne albumy serii święcących sukcesy na rynkach frankofońskich. W pierwszym Egmont postawił na komiksy twórców rozpoznawalnych w Polsce. Christophe Arleston, znany z popularnych serii z cyklu Troy (Lanfeust z Troy, Lanfeust w Kosmosie, Trolle z Troy) wraz z Adrianem Flochem są autorami pierwszej z nich – Rozbitkowie z Ythaq. Z katastrofy kosmicznego liniowca z życiem uchodzą jedynie trzy osoby, które będą musiały walczyć o przetrwanie na dość niegościnnej planecie. Pomimo tego że Arleston stara się jak może unikać schematów (choćby przy kreacji obcych ras), miesza science-fiction z fantasy i mnoży zaskakujące zwroty akcji (świetny finał!), nie sposób pozbyć się natrętnych skojarzeń z największym hitem jego autorstwa, czyli Lanfeustem. Pomimo tego Rozbitkowie są najlepszym komiksem w pierwszym numerze Fantasy Komiks. Także pod względem graficznym – dokładne i dynamiczne rysunki Flocha mają delikatny, mangowy posmak, przez co unikają sztampy nieco siermiężnego, europejskiego rysunku, jaki prezentuje Swolfs w Legendzie. Autor skądinąd dobrego Księcia Nocy opowiada banalną i przewidywalną historię, utrzymaną w thorgalowej estetyce, traktującą o dworskiej intrydze, cudem uratowanym spadkobiercy tronu i podstępnym czarnoksiężniku. Jakże oryginalnie! Z podobnych składników Dufaux z Rosińskim ze znacznie lepszym skutkiem upichcili Skargę Utraconych Ziem. Także rysunki nie prezentują się nadzwyczajnie – ot, zwykła, rzemieślnicza europejska kreska. W Legendzie elementów typowo fantastycznych jest niewiele, w przeciwieństwie do ostatniego komiksu z FK, czyli Lasów Opalu. W niej Arleston nie krygował się już w stosowaniu najtańszych chwytów z repertuaru literatury spod znaku sword and sorcery. Fabuła ma strukturę klasycznego questu – w zapadłej wiosce dojrzewał chłopiec, którego przeznaczenie sprezentowało los wybrańca, dysponującego niezwykłą mocą. Jego zadaniem będzie ocalenie magicznego królestwa spod jarzma religijnych fundamentalistów. W swoją podróż wybierze się z przewodnikiem, ponętną niewiastą (niestety – tylko siostrą) i przypadkowo napotkanym wojownikiem, a będzie ona zapewne długa i pełna niebezpieczeństw. Oprawą graficzną w Lasach Opalu zajął się Philippe Pellet, w którego kresce można się dopatrzyć wpływów zza wielkiej wody. Żeby nie było zbyt poważnie i patetycznie, całość uzupełniają krótkie, humorystyczne historyjki z cyklu Brzdące z Troy i Gobliny.
Wydawany w podobnym formacie Star Wars Komiks okazał się sporym rynkowym sukcesem i mam nadzieję, że podobny los spotka Fantasy Komiks. Na naszym rynku potrzebny jest magazyn dostępny w przystępnej cenie, z kolorową, przyciągającą wzrok okładką, w atrakcyjnej oprawie graficznej, zawierający tzw. "komiks środka", dzięki któremu tzw. "młode pokolenie" będzie oswajało się z narracją obrazkową. Pół biedy, że to produkowana masowo pulpa, którą można porównać z prozą rodem z Fabryki Słów. Dobre i to... prawda?
Fantasy Komiks nr. 1
Rozbitkowie z Ythaq #1: Terra Incognito (Christophe Arleston i Adrian Floch, tłum.: Agnieszka Labisko)
Legenda #1: Wilczę dziecie (Swolfs, tłum.: Magdalena Cholewa)
Lasy Opalu #1: Bransoleta Coharsa (Christophe Arleston i Phillipe Pellet, tłum.: Katarzyna Wójtowicz)
Brzdące z Troy (Christophe Arleston, Dav i Didier Tarquin, tłum.: Maria Mosiewicz)
Gobliny (Roulet i Martinage, tłum.: Maria Mosiewicz)
Egmont
03/2010