Opera nie do śpiewania
Książka Keff to kompozycja czterdziestu tekstów pisanych wierszem z podziałem na role. Pojawiające się w Utworze... chóry, arie i pieśni, didaskalia typu bas matki sugerują związek gatunkowy z takimi formami, jak opera, oratorium czy kantata. Reaktywacja tych nieuprawianych dziś gatunków przynosi w propozycji Keff podwójną niestosowność: po pierwsze ewokowane gatunki muzyczne zostają zderzone z pozbawionym melodyczności i śpiewności tokiem wiersza, po drugie w te dawne formy, kojarzące się raczej ze sztuką elitarną, z czymś podniosłym, zostają wpisane elementy ze sfer niskich: potocyzmy i wulgaryzmy oraz nawiązania do popkultury. Zabieg ten zdaje się uwypuklać główny – zamierzenie niestosowny – zamysł autorki: zaatakować to, co zostało uznane za nietykalne, sacrum Matki i sacrum Zagłady.
Reinterpretacja mitu
W Utworze... głos zabierają narratorka, chór i dwie protagonistki – Usia (od Kora, Korusia) i jej matka – Meter (od Demeter). Osobistą relację z matką autorka wpisuje w mit ewokujący przywiązanie matki i córki, a także zwycięstwo macierzyństwa nad porządkiem męskim. Według mitologii, jak wiadomo, porwana przez Hadesa Kora trzy czwarte roku spędza z matką na ziemi, a z nastaniem zimy musi wrócić do swojego męża Hadesa do podziemi. Ale czy nie jest też tak, że Kora wiosną *musi* powrócić do matki, czy konieczność wyjścia z podziemi również nie jest narzuconym przymusem? Ten piękny mit w kontekście, w jakim funkcjonuje w Utworze, można odczytać jako podwójne uzależnienie kobiety: od matki i od mężczyzny. Z tym, że w historii opisanej przez Keff nie ma mężczyzny jako głównego uciskającego – głównym źródłem zniewolenia jest matka.
Poniewierać Matką to ty umiesz dobrze
Kolejne części Utworu... opowiadają historię matki – dzieje jej dziejów w czasie wojny, dzieje ucieczki ocalenia śmierci i żydowski upadek poniżej ludzkiego. A raczej to sama Meter opowiada – skarży się nieustannie i oskarża, szarpie swoją historię, grzebie w trzewiach padliny. Córka już nie chce tego słuchać, zwłaszcza że nie może liczyć na dialog – to tylko matka mówi, kłapie, mieli słowa, a córka ma być jedynie Uchem, posłusznym, bezwolnym Dzieckiem Matki, które nie ma prawa głosu, bo nie przeżyło tego, co ona. Matka, po przejściu wojennego piekła i żydowskiego poniżenia, zamiast stać się bardziej ludzką, wrażliwą na cierpienie, jest apodyktyczna i zamyka córkę w swoim cierpieniu. Najczęstszym działaniem Meter wobec córki w razie jakichkolwiek przejawów jej niezależności jest szantaż emocjonalny. Kiedy Usia próbuje wywalczyć sobie autonomię, przeciwstawić się i skończyć z wrabianiem jej w poczucie winy, matka sięga po najbardziej dotkliwą broń:
Usia – odpowiada Meter – PONIEWIERAĆ MATKĄ TO TY UMIESZ DOBRZE,
A skoro masz takie pretensje i skoro ci nie odpowiadam jako twoja Matka,
To mnie zabij. Proszę!
Profanacja Zagłady
Wiele mówiono o niewyrażalności Zagłady, o niemożliwości jej wysłowienia. Keff – przedstawicielka drugiego pokolenia ofiar – twierdzi inaczej: niewyrażalnych rzeczy nie ma. Co więcej, pokazuje, że mówienie o Zagładzie, uwznioślanie jej może krzywdzić, może prowadzić do wykluczenia tych, którzy jej nie przeżyli. Gdyby twoje życie było równie tragiczne jak moje/ Mogłabym czasem z tobą porozmawiać jak z kimś/ Kto ma legitymizację istnienia – mówi (a raczej śpiewa basem) Meter do Usi. Córka jest więc w mniemaniu matki gorsza od niej, niegodna wejścia w jej historię, bo nie było jej dane doświadczyć ucieczki, ocalenia, śmierci, utraty najbliższych. Skrzywdzona matka, zamiast nauczyć się empatii, której brak tak bardzo zarzuca jej córka, sprawia cierpienie innym: w ten sposób Zagłada dotyka kolejne pokolenie, uzyskuje, jak zauważył Przemysław Czapliński, prolongatę. A skoro tak się dzieje, to trzeba o tym mówić, oddać głos kolejnym ofiarom Zagłady, nawet jeśli ma to być rozpaczliwy okrzyk: udław się egotyczna ślepa kretynko/ gwałcicielko pizdo!
Plantacje przeciwko wolności
Wyrzucane z siebie w złości przekleństwa to jedna z broni uciskanej Korusi, drugą jest „krzywy uśmieszek ironii”, trzecią – pisanie. I jest jeszcze jedna broń, a może raczej sposób oswojenia własnej sytuacji – projektowanie na relacje z matką innych rodzajów zniewolenia. To tak, jakby córka przez ogląd swojej sytuacji z innej perspektywy szukała wspólników w cierpieniu. Na przykład kiedy Usia nazywa matkę „plantatorką”, siebie widzi spiskującą w chatach niewolników, jako Nata Turnera, który „podburza i szczuje”, a który w 1831 roku zorganizował jedno z pierwszych powstań niewolników. Być może przynosi jej to ulgę, pozwala na dystans uzyskany przez wpisanie własnych doświadczeń w doznania innych ofiar. Trzeba jednak pamiętać, że w wyniku powstania Nata Turnera zginęło ok. 60 białych, w tym kobiety i dzieci – uciskani, walcząc o wolność, przynieśli więc śmierć i cierpienie również niewinnym. Podobnie niejednoznacznie przedstawia Keff działaczy Solidarności – walczący o wolność, zniewoleni przez totalitarny ustrój, głoszą hasła antysemickie i wyznają jak najbardziej opresyjną filozofię: Chłop ma być chłopem, synem, który rządzi żoną-matką/ Obcy ma być żydem i w podziemiach knuć. Przez umieszczenie swojej relacji z matką w kontekście innych „ofiar” Keff pokazuje, że nie ma jednoznacznego podziału na dobrych pokrzywdzonych i złych krzywdzących – każdy może stać się źródłem cierpienia dla innych. Dlatego drugim słowem-kluczem Utworu..., który powinien zrównoważyć pierwsze – opresję – jest empatia.
I raczej nawzajem się wkluczać niż wykluczać
Tylko czy córka jest empatyczna? Usia czuje się uciskana, uwiązana na smyczy – buntuje się, podejmuje próby zerwania pęt. Ona także zamyka się w swoim cierpieniu, a z matki czyni potwora, obwinia ją, nie mając sobie nic do zarzucenia. Autorki posłowia do książki – Maria Janion i Izabela Filipiak – twierdzą, że córka sięga po cudze obrazy niewoli, po narracje nieznane matce, również z kultury popularnej (nawiązania do Lary Croft, Władcy Pierścieni, Obcego), by za ich pomocą kreślić granicę między sobą a matką. Czy nie robi tego zatem po to, by wykluczyć Meter ze swojego świata? Wcale nie jest więc od niej lepsza i stosuje te same strategie, co ona. Koło się zamyka i wydaje się, że nie ma z niego wyjścia, skoro opresja nieustannie rodzi opresję. Jednak przy końcu Utworu... przychodzi pogodzenie – gdy Usia ma już siwe włosy. Pierwszy objaw skruchy za strony matki córka przyjmuje uznaniem jej „ludzkości”: I muszę powiedzieć, że człowiekiem jesteś przyzwoitym. Dopiero po tym wyznaniu Usia przestaje się buntować i zaczyna szukać wytłumaczenia, usprawiedliwienia dla Meter. Przedostatnia część Utworu..., zatytułowana „Są to matki patriarchalne”, przynosi oskarżenie pod adresem mężczyzn. To patriarchat czyni matki takimi, jakimi są – jest to jedno z możliwych wyjaśnień, które podsuwa feminizm. Córka jednak go nie przyjmuje, nie zgadza się z tym, że matki to niewinne ofiary Patriarchiusza.
Matka patriarchalna wyznaje Mit Matki – kiedy jej to służy (...).
Patriarchat nalał w nie lodu, lecz one czasem lubią się pomrozić.
Nie bez ich udziału to wszystko się dzieje!
Feminizm i jego reinterpretacja to ważne punkty odniesienia dla Bożeny Keff, podobnie jak wszelkie formy opresji i wykluczenia, co wpisuje Utwór w nurt literatury zaangażowanej. Lecz jednocześnie jest to literatura osobista, wypływająca z prywatnego doświadczenia, dzięki czemu nie ma w niej ideologicznego zacięcia, jest za to przenikliwa szczerość. Jest to również głos świadka drugiego pokolenia, głos, który nie mitologizuje Zagłady, ale przypomina o konieczności przepracowania traumy dotykającej kolejne pokolenie ofiar. Według mnie jest to także głos przeciwko tezie o niepowtarzalności i wyjątkowości Holocaustu, ponieważ przywołując różne przykłady i formy opresji, na przykład niewolnictwo, a także obrazując agresywność i ograniczoność polskiego antysemityzmu, Keff przypomina, że ludzkość nie wyciągnęła jeszcze dostatecznych wniosków z historii. Co więcej, pokazuje, jak niewiele trzeba, by ofiara zmieniła się w kata, a zwykła rozmowa w poczekalni – w faszystowską manifestację nienawiści.
Utwór o Matce i Ojczyźnie
Bożena Keff
Korporacja Ha!art
Kraków 2008