U Fitzgeralda bohater rodził się jako normalnego wzrostu starzec, po czym – młodniejąc aż do stadium niemowlęctwa – zmagał się z ostracyzmem społeczeństwa i własnymi emocjami (na więcej nie było miejsca; utwór jest nie dłuższy od _Naszej szkapy_). Te dwa elementy zastąpione są w filmie Davida Finchera sztafetą postaci przewijających się przez życie bohatera, przypadające na lata 1918–2003. Panorama typów, losów, zdarzeń niezwykłych i rzeczywistej historii dominuje film – grzechy Benjamina są natomiast nieobecne. Gdy jego żona zaczynała się starzeć, literacki Button był zniesmaczony i rozczarowany – zupełnie inaczej niż u Finchera, gdzie odmłodzony Pitt delikatnie pieści postarzoną Blanchett i szepcze jej do ucha: „Niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają!”.

Na pewno nie zmienia się Benjamin. Jego fizyczna transformacja jest spektakularnym osiągnięciem charakteryzatorów, ale jako postać pozostaje on jedynie katalizatorem działań innych ludzi i wielkiej Historii: Gumpem z odwróconym cyklem biologicznym w miejsce mentalnego upośledzenia.
Ludzie ufają Benjaminowi, bo jako starzec zdaje się być bezbronny, a jednocześnie – przez wzgląd na swój faktyczny wiek – chłonie ich typowe opowieści jakby były jedyne i niezwykłe.

Benjamin jest nieskazitelny i w gruncie rzeczy taki sam okazuje się otaczający go świat, gdzie wszelkie zło nie pochodzi z ludzkich serc, ale z przypadkowych zrządzeń losu. Współczesna rama opowieści rozgrywa się w godzinach poprzedzających nadejście huraganu Katrina; w retrospekcjach wracamy raz po raz do siedmiu piorunów, które raziły swego czasu jednego z pensjonariuszy domu starców, etc. Cierpienie jest w świecie tego filmu przypadkowe, wolna wola pozbawiona mocy sprawczej – nie jesteśmy wcale tak daleko od _Siedmiu_ i _Zodiaka_. Potrzeba było tego nowego filmu, by zrozumieć, jak głęboko manichejskie jest uniwersum Finchera – wystarczy jeden psychopata, by cała rzeczywistość była przeniknięta złem; wystarczy jeden Benjamin Button, by wszystko zdawało się błogosławione.

Próżno szukać w Ciekawym przypadku… tej ziemi niczyjej pomiędzy grzechem i cnotą, którą większość z nas opuszcza tylko sporadycznie. I którą tak świetnie opisywał sam Fitzgerald! Bohater Czuła jest noc wiedział, że „ceną za nieskazitelność [jest] niekompletność”. Gdyby wiedzieli o tym twórcy Buttona…, być może ich film miałby inny ton. W tej postaci, w jakiej go oglądamy, sprawia wrażenie pierwszej w historii kina 166-minutowej kody. Karty zostały rozdane przed seansem; film jest co najwyżej mechaniczną realizacją konceptu. I chyba tylko najżyczliwszy Fincherowi widz uzna, że jest to kolejny zabieg mający nam uświadomić, iż życie – niezależnie od kolejności zdarzeń i dystrybucji należnego im cierpienia – jest jednym wielkim, rozciągniętym w czasie, zakończeniem.

--
Foto: Warner Bros. Entertainment Polska Sp. z o. o.


----
CIEKAWY PRZYPADEK BENJAMINA BUTTONA
(THE CURIOUS CASE OF BENJAMIN BUTTON)
reżyseria: David Fincher
scenariusz: Eric Roth (na podst. opowiadania Francisa Scotta Fitzgeralda)
zdjęcia: Claudio Miranda
obsada: Brad Pitt, Cate Blanchett, Tilda Swinton, Mahershalalhashbaz Ali i inni
muzyka. Alexandre Desplat
kraj: USA
rok: 2008.
premiera: 6.02.2009r.
Warner Bros. Entertainment Polska Sp. z o. o.


Więcej tekstów Michała Oleszczyka dostępnych jest na "Blogu Autora":http://michaloleszczyk.blogspot.com