*Moralny niepokój*
W swym debiucie fabularnym Maciej Pieprzyca przygląda się życiu kilku młodych Ślązaków w momencie ich inicjacji. Bartka, świeżo upieczonego naukowca na progu kariery, Roberta, kibica miejscowej drużyny piłkarskiej, którego głównym zajęciem jest kombinowanie z kumplami pieniędzy na mecze, i Martę, córkę nowobogackich, szykującą się do zamążpójścia, z pozoru dzieli wiele. Łączy ich natomiast to, że wszyscy oni prowadzą, na swój własny sposób, uporządkowane życie. Jednak pewne wydarzenia zasieją w egzystencji każdego z bohaterów ziarna „moralnego niepokoju”.
Czyżby zatem film Pieprzycy stanowił odwołanie do pokrytej ponad trzydziestoletnim kurzem formuły kina spod znaku (m.in.) Zanussiego? _Drzazgi_ to nie traktat o moralności. Nie są również (choć tak reklamowane) komedią romantyczną, jakkolwiek miłości i romantyzmu całkiem tu sporo. Podobnie jak i komizmu – ale zupełnie odmiennego od skeczo-podobnych wytworów ostatnich „królów” komedii, Saramonowicza i Koneckiego. Darmo tu szukać martyrologii filmów Mistrza czy innego „specjału” polskiego kina ostatnich lat, czyli pesymistycznych historii, z reguły rozgrywanych w scenerii śląskich miast i mieścinek (_Komornik_ czy _Z odzysku_). Wreszcie nie jest to tzw. kino autorskie dla tzw. wybrańców. Jak stwierdził sam reżyser: - _Film jest dla widza, on nie ma realizować mojej wewnętrznej traumy czy pomóc mi w rozwiązaniu moich problemów psychicznych_.
*Słodko-gorzki*
Wyjątkowość filmu Pieprzycy na tle innych produkcji _made in Poland_ zasadza się na tym, że _Drzazgi_ wydają się być jakby _not made in Poland_. Odstającemu od wszelakich trendów rodzimej kinematografii obrazowi najprędzej – o czym sam reżyser wielokrotnie napominał traktując o swoich inspiracjach – do filmu czeskiego. Podobnie jak twórców zza naszej południowej granicy, zarówno tych nowofalowych, jak i współczesnych, Pieprzycę zajmuje obserwacja zwykłych ludzi, na sposób „słodko-gorzki”. Momenty prawdziwego szczęścia w jednej chwili mogą zostać (i zostają) zastąpione uczuciem przykrości, krzywdy czy rozczarowania. I vice-versa – jest tu kilka naprawdę dramatycznych scen, ale reżyser potrafi zbić negatywne emocje ciepłym, najczęściej humorystycznym akcentem.
Tę swoistą mieszankę nastrojów Pieprzyca osiąga poprzez efekt niespodzianki, będący wynikiem igrania z schematami przedstawienia. Jeśli reżyser prowadzi daną scenę jak prawdziwy dramat, po czym w jednej chwili przemienia jej tonację na komediową (lub na odwrót), widz winien odczuć zmianę błyskawicznie jako granie z konwencją, co jest zawsze zabiegiem samoświadomym. Owych burzących iluzję realności przedstawienia chwytów jest w _Drzazgach_ więcej – jak np. postaci, zwracające się ze swoimi kwestiami do kamery (co nie zawsze jest umotywowane), czy wspaniała scena, w której błąkający się z kumplami Piotrek natrafia na plan kolejnego, dołującego do potęgi filmu o Śląsku. To oczywiście moment autotematyczny, do pewnego stopnia cytat tych wszystkich filmów, które przedstawiają życie regionu w ponurej optyce, ale i komentarz reżysera – jego zdaniem obraz Śląska jako krainy beznadziei to tylko wytwór filmowców. Sam Pieprzyca przedstawia ten region inaczej, jako miejsce skąpane także w ciepłych barwach i ujmowane w miękkim świetle. W polskim kinie to chlubny wyjątek.
*Puścić oko?*
Samoświadomość zawarta w filmie z pozoru kłóci się z deklaracjami reżysera (który karierę rozpoczynał jako twórca dokumentów), iż bliskie jest mu kino odbijające rzeczywistość, czyli takie, które stara się być realistyczne). _Drzazgi_ realistyczne co prawda nie są, niemniej zawierają sporo celnych obserwacji społecznych, nie tylko środowiskowych (wątek jednej ze śląskich kopalni, funkcjonującej już tylko jako skansen). Z uwagi na słodko-gorzką poetykę obrazu trudno też pozbyć się od odczucia, że Pieprzyca prezentuje nam kawałek prawdziwego życia. Owo przedstawienie nie obywa się bez wstrząsających momentów, ale reżyser, nawet nad tymi najbardziej tragicznymi wydarzeniami, rozpościera ochronny parasol nadziei. Wytwarza to pewien rodzaj ciepła bijącego z opowiadanej historii, do którego istnienia przyczynia się, paradoksalnie, samoświadomość _Drzazg_. Chwyty burzące iluzję realności przedstawienia są puszczaniem oka do widza, nawiązywaniem z nim szczególnego kontaktu czy nici porozumienia. Dzięki temu odbiór filmu jest doświadczeniem bardziej osobistym, a w przypadku _Drzazg_ – po prostu sympatycznym.
*Młoda krew*
To jednak zasługa nie tylko reżysera, ale i odtwórców filmowych postaci. Opatrzone już twarze, jak choćby Krzysztofa Globisza czy Tomków Kota i Karolaka, Pieprzyca obsadził tylko w malutkich (choć zapadających w pamięć) epizodach, natomiast główne role powierzył młodym aktorom. Zupełnie autentyczny i bez krzty fałszu w roli Roberta, Antoni Pawlicki tylko potwierdza, iż zasługuje na wszelkie pochwały i wyróżnienia, jakie nań spadają. Karolina Piechota, po raz pierwszy na dużym ekranie, odtwarza postać Marty z istną brawurą, co zresztą doceniło jury gdyńskiego festiwalu, nagradzając aktorkę za najlepszy debiut. Marcin Hycnar jako Bartek niuansami wiarygodnie oddaje emocje targanej sprzecznymi uczuciami postaci. Może się to wydać zaskakujące, ale powierzenie wszystkich pierwszoplanowych ról młodej krwi aktorskiej, która z powierzonego zadania wywiązała się znakomicie, stanowi kolejny wyróżnik _Drzazg_ na tle innych polskich obrazów.
*Lepiej późno niż wcale*
Według Pieprzycy główni bohaterowie są właśnie niczym drzazgi – drapieżni, szorstcy i potrafiący zaleźć za skórę. Ja wolę myśleć o owych drzazgach jako poszczególnych, rozsypanych wątkach każdej z postaci, ociosanych ze wspólnego pnia – życia. I przyznam, że dawno nie zdarzyło mi się już przy okazji projekcji polskiego filmu rozmyślać nad niejednoznacznym tytułem – z reguły nie ma się nad czym zastanawiać.
Istnieje jednak pewna kwestia związana z _Drzazgami_, która jednoznacznie wskazuje, iż obraz ten powstał w polskich warunkach produkcji filmowej. Mimo iż scenariusz _Drzazg_ (autorstwa Pieprzycy i Bartosza Kurowskiego) w 2003 roku zajął drugie (tuż za tekstem _Komornika_) miejsce w konkursie Hartley-Merril, a sam Pieprzyca już wówczas był cenionym reżyserem dokumentów i filmów TV (jego utwory pojawiały się nie tylko w Gdyni, ale i na zagranicznych festiwalach) – szansę na swój pierwszy obraz kinowy otrzymał dopiero w 2008 roku, w wieku 44 lat. Odbierając nagrodę za najlepszy debiut reżyserski na ostatnim FPFF, twórca stwierdził, że lepiej późno niż wcale.
--
Foto: "Fundacja Film Polski":http://filmpolski.com.pl
----
_Drzazgi_
reżyser: Maciej Pieprzyca
scenariusz: Maciej Pieprzyca, Bartosz Kurowski
zdjęcia: Marek Traskowski
obsada: Antoni Pawlicki, Karolina Piechota, Marcin Hycnar
kraj: Polska
rok: 2008
premiera: 13.02.2008
Fundacja Film Polski