Oczywiście, wszystko zależy od miejsca, w którym się urodziłeś. W im gorszych czasach przyszło Ci żyć, tym dokładniej powinieneś przestudiować podręcznik autorstwa albańskiego emigranta. Wartość przekroczonej granicy zwiększa się wraz z trudnościami, jakie niesie za sobą próba jej pokonania. Jeśli, jak narrator powieści, jesteś Albańczykiem, który połowę swego życia spędził w komunistycznej ojczyźnie odcięty od innego świata – granica stanie się twoim „mrocznym obiektem pożądania”. Zresztą nie chodzi wyłącznie o trud jej pokonania, z poważniejszymi problemami spotkasz się dopiero po drugiej stronie.
Ale granice są wszechobecne, rozpościerają się wertykalnie i horyzontalnie, wkraczają też w świat samych emigrantów, którzy sami zaczynają się dzielić według ściśle określonej hierarchii. Każdy z nich w pewnym momencie ulega pewnemu rozdwojeniu. Staje się schizofrenikiem, żyjącym na granicy dwóch światów. Zarówno nowa, jak i stara ojczyzna wywołują ambiwalentne uczucia. Rytm życia wyznaczają kolejne zajęcia, które opłacane są zazwyczaj głodową pensję. Emigrant budzi się sam, sam pracuje i w samotności wraca do taniego mieszkania, na które ledwo wystarcza mu pieniędzy. Nowa ojczyzna jest wobec niego podejrzliwa, niechęć wzbudza już samym swoim wyglądem. Im bardziej wyróżnia się z tłumu, tym gorzej dla niego. Nieznajomość języka stanowi dodatkowy problem. Jeśli już potrafi się komunikować to miejscowych zazwyczaj irytuje jego obcy akcent. Żyjąc z ciągłym poczuciem niedopasowania, jednocześnie musi w jakiś sposób ustosunkować się do starej ojczyzny. Kapllani wskazuje dwa najczęstsze sposoby postępowania: wyczyszczenie konta własnych wspomnień lub przeciwnie – zakotwiczenie się w swej pamięci. W pierwszym z nich dawna ojczyzna staje się wstydliwym piętnem, w drugim – wewnętrzną ucieczką przed smutną rzeczywistością emigracji.
Euforia towarzysząca przejściu do lepszego świata szybko bowiem ustępuje miejsca poczuciu rozgoryczenia, nieustannemu stanowi zawieszenia i oczekiwania. Kapllani proponuje zatem coś na kształt instrukcji obsługi emigracji. Zwraca się bezpośrednio do czytelnika, zakładając, że on również mógłby podzielić kiedyś los tysiąca jego rodaków. Swój instruktaż przeplata wspomnieniami „zza żelaznej kurtyny”, opowiada o pełnym nadziei rozpoczęciu wędrówki do obcego kraju i zetknięciu z brutalną rzeczywistością. Przypomina sobie postaci, które przypadkiem towarzyszyły mu w podróży i granice, które niektórzy z nich przekroczyli jeszcze przed wejściem na terytorium obcego kraju.Okazuje się, że dla większości z nich najważniejszą granicą w ich życiu wcale nie była ta albańsko – grecka.
Krótki podręcznik przekraczania granic nie jest jednak, wbrew pozorom, smutną elegią nad losem emigranta. Napisany ironicznym i dowcipnym językiem jest przede wszystkim przenikliwym studium owego problemu, popartym, co ważne, osobistym doświadczeniem autora. Gazmend Kapllani stawia tezę, że aby przetrwać należy się dostosować. Nie chodzi mu jednak o uległość wobec losu, ale o ciągły głód życia. Najważniejsze, by nigdy nie mieć dość. I nie ma zapewne na myśli jedynie długiego wyczekiwania na przejściu granicznym.
Krótki podręcznik przekraczania granic
Gazmend Kapllani
Wydawnictwo Czarne, 2009