Między Broadwayem a Hollywood. Szkice o artystach z Polski w Stanach Zjednoczonych
Mariola Szydłowska
wydawnictwo RABID 2009
Fragment
Śladami zgasłych gwiazd
Broadway i Hollywood – centra amerykańskiego przemysłu rozrywkowego, synonimy sławy i fortuny, marzenie wielu adeptów sztuki. Od kiedy stały się stolicami show-biznesu, na które zwróciły się oczy całego świata, wabiły także artystów z Polski. Niestety, niewielu z nich zrobiło tam karierę. Większość była gwiazdami sezonu, meteorami, które przybywszy z odległej prowincji, zabłysnęły w kilku przedstawieniach lub filmach, a przewinąwszy się przez obie metropolie rozrywki, odpowiednie miejsce dla swego talentu znalazły poza nimi. Między Broadwayem a Hollywood, symbolizującymi komercyjny teatr i film, było przecież dużo ośrodków, gdzie tworzono wielką i różnorodną sztukę, oraz scen pełnych prawdziwych diamentów, z których część szlifowała się w Polsce. Im poświęcam tę książkę.
W stworzonej przeze mnie symbolicznej Alei Zapomnianych Gwiazd przedstawiam sylwetki artystów, którzy w pierwszej połowie XX wieku wnieśli znaczny wkład w rozwój kultury muzycznej, teatralnej i filmowej Polski oraz Stanów Zjednoczonych, a dziś są niesłusznie nieobecni w naszej pamięci. Nie jest to jednak rozprawa naukowa analizująca udział Polaków w życiu kulturalnym Ameryki ani nawet monografia omawiająca kariery zawodowe poszczególnych twórców, bo tego typu opracowań nie można napisać nie wykonawszy wszechstronnych, kompletnych kwerend. Moje poszukiwania w bibliotekach i archiwach amerykańskich trwały pół roku. Wydaje się, że to długo, zważywszy że w tych instytucjach pracuje się znacznie efektywniej niż w Polsce, niemniej jednak to zdecydowanie za krótko na odszukanie i przestudiowanie wszystkich materiałów dotyczących kilkunastu osób uprawiających tak różnorodne rodzaje sztuk pięknych i widowiskowych, jak: malarstwo, taniec artystyczny i rewiowy, śpiew, aktorstwo filmowe, kabaretowe i teatralne (na scenach etnicznych, komercyjnych, awangardowych). Zamieszczone w tej książce eseje są więc jedynie szkicami biograficznymi, w których przedstawiam dokonania artystyczne kilkunastu bohaterów na obu półkulach oraz koleje ich losu: fascynujące epizody z życia prywatnego, zawiłe drogi i wybory życiowe.
Mam nadzieję, że szkice przywrócą naszej kulturze nazwiska i osiągnięcia dawno zgasłych gwiazd, zainteresują czytelników niezajmujących się omawianymi zagadnieniami zawodowo, a historykom teatru i filmu wskażą kierunki badań i zachęcą do dalszych studiów. Każda z tych postaci zasługuje bowiem na obszerniejsze opracowanie monograficzne.
Pierwszą gwiazdę w Alei zarezerwowałam dla reżysera Ryszarda Ordyńskiego, którego nazywam zwiastunem reformy teatru w Stanach Zjednoczonych. W latach 1915–1920, kiedy teatr amerykański wkraczał dopiero na drogę sztuki wskazywaną przez Europejczyków, Ordyński zaszczepił w nim styl i metodę reżyserską niemieckiego reformatora Maksa Reinhardta, wykształcił liczną grupę aktorów, reżyserów i inscenizatorów oraz przyczynił się do rozwoju rzemiosła scenicznego w różnego typu teatrach: od uniwersyteckich, eksperymentalnych i niezależnych poprzez operowe i operetkowe po plenerowe. Ponieważ różnorodna działalność artystyczna Ordyńskiego w Polsce i kilku krajach europejskich była fragmentarycznie omawiana, skoncentrowałam się na jego osiągnięciach w Stanach Zjednoczonych. W 1915 roku reżyser miał okazję współpracować z utalentowanym bratankiem Heleny Modrzejewskiej, artystą-malarzem Władysławem Bendą, który już wkrótce zasłynął jako twórca oryginalnych masek teatralnych. Zachwycali się nimi właściciele teatrów rewiowych na Broadwayu, sięgały po nie teatry dramatyczne i film, a krytycy i teoretycy sztuki poświęcali im rozprawy naukowe. Wieść o sławie Bendy nie dotarła do Polski i artysta nie doczekał się u nas żadnej monografii. Rok później Ordyński zaprosił do współpracy innego rodaka – również artystę-malarza – Witolda Jurgielewicza-Gordona, związanego z nurtem art déco, który w Ameryce realizował się w wielu dziedzinach twórczości plastycznej. Lata pierwszej wojny światowej otworzyły też nowy rozdział w życiu Ganny Walskiej, która z Warszawy i Petersburga przez Paryż przybyła do Nowego Jorku z marzeniami o sławie primadonny operowej.
gwiazdą na przemian wznosi się i opada. W zamieszczonym w tej książce szkicu relacjonuję ostatnie inicjatywy związane z kultem Poli Negri i przypominam pokrótce znaną biografię artystki, uzupełniając ją o kilka szczegółów z wczesnego okresu kariery w Polsce oraz późniejszego życia prywatnego.
Również w wypadku pozostałych bohaterów książki przedstawiam ich sylwetki, zwracając uwagę na polskie dziedzictwo i związki z krajem. Warsztat artystyczny Marka Windheima ukształtował się w prowincjonalnych i warszawskich kabaretach tuż po pierwszej wojnie światowej. Nabyte tam umiejętności sprawdziły się później w prestiżowej Metropolitan Opera w Nowym Jorku, a wreszcie hollywoodzkiej „fabryce snów”, gdzie artysta wystąpił w pięćdziesięciu filmach. Sporą grupę aktorów, którzy przyjechali spełnić amerykańskie marzenie, stanowili Żydzi pochodzący ze środowisk ortodoksyjnych, lecz występujący na scenach polskojęzycznych. Troje z nich zainteresowało mnie nieprzypadkowo – łączyło ich miejsce urodzenia: Lwów, a historyczny, polski Lwów jest dla mnie miastem, z którego prowadzą wszystkie drogi. Zasługi najstarszej, Berthy Kalich, dla teatru żydowskiego były równie duże, jak zasługi Heleny Modrzejewskiej dla teatru polskiego. W drugim etapie kariery, podobnie jak Modrzejewska, Kalich opanowała język angielski i już na scenach amerykańskich wyspecjalizowała się w rolach tragicznych i psychologicznych. Zdobywając sławę, w czasie gdy Modjeska wycofała się ze sceny, pretendowała nawet do schedy po poprzedniczce. Role komiczne były przez lata domeną samorodnego talentu – Ludwiga Satza, uwielbianego przez żydowskich emigrantów w Nowym Jorku. Nazywany żydowskim Chaplinem, był alter ego tych najbiedniejszych i zagubionych. Pomagał im przetrwać tułaczą niedolę z uśmiechem na twarzy. Jego następcą był Leo Fuchs – przedstawiciel nowego pokolenia komików, bardziej wszechstronny talent estradowy. Przeszedł przez sceny polskie i żydowskie, a po drugiej wojnie światowej, już na scenach anglojęzycznych, odnosił sukcesy w musicalach, z czasem sięgnął po role dramatyczne, miał także powodzenie jako aktor filmowy. Również żydowskie pochodzenie miał urodzony w Wilnie Joseph Buloff (Bułow), który najwięcej nauczył się w podróżującej po Polsce Trupie Wileńskiej. Był aktorem uniwersalnym, równie świetnie przedstawiającym typy komiczne, jak i tragiczne i – podobnie jak Fuchs – w Stanach Zjednoczonych grał przed publicznością żydowską i amerykańską. Szkicuję jego sylwetkę w ostatnim rozdziale obok Jurgielewicza i trzech tancerek: Dani Krupskiej, Soni Wojcikowskiej i Ewy Rubinstein, które – choć urodziły się w Ameryce – wracały do kraju swych przodków. Książka jest plonem badań przeprowadzonych w 2005 roku w ramach stypendium Fundacji Kościuszkowskiej, której jestem ogromnie wdzięczna za naukowe i finansowe wsparcie. Dzięki Fundacji poznawanie życiorysów wybranych bohaterów oraz wędrówka po miejscach, w których tworzyli stały się dla mnie ekscytującą przygodą i podróżą w czasie i przestrzeni. Podróżą tym milszą, że na jej trasie odnajdywałam nie tylko ślady z przeszłości, lecz poznawałam wiele serdecznych osób i instytucji, dzięki którym możliwe było zgromadzenie potrzebnych materiałów. Wymieniam je z wdzięcznością, wspominając kolejne etapy badań. Szlak naukowy rozpoczęłam w Buffalo, gdzie przyjechałam na zaproszenie Departament of Theatre and Dance przy State University of New York i osobiście profesora Kazimierza Brauna, któremu jestem bardzo zobowiązana za pomoc we wszelkich sprawach związanych z organizacją pobytu. Na uniwersytecie pracowałam w niezwykle przyjaznej Lockwood Library, gdzie potrzebne książki znajdywałam łatwiej niż we własnej, skromnej bibliotece. W Buffalo poznałam wielu wspaniałych ludzi, dzięki którym pobyt tam wspominam szczególnie miło. Należą do nich – oprócz profesora Brauna i jego żony Zofii – Christine Zinni i Therese Clarke wspierające mnie często pomocą i radą. Następnym etapem podróży był Pittsburgh. W Hillman Library przy University of Pittsburgh czytałam między innymi książki z kolekcji polskiej Alliance College opracowane przez Marzenę Zacharską, która wraz z mężem Robertem udzielała mi gościny i dawała niezawodne oparcie w chwilach rozterek i stresów spowodowanych pobytem daleko od domu. Kwerendy w Buffalo i Pittsburghu dostarczyły podstawowych informacji o wybranych artystach i pozwoliły nakreślić kierunek bardziej szczegółowych badań. Wykonywałam je później w Harry Ransom Center przy University of Texas w Austin, gdzie znajduje się archiwum scenografa Normana Bel Geddesa, zawierające między innymi jego korespondencję z Ryszardem Ordyńskim. W zbiorach tych jest również bogata kolekcja zdjęć Heleny Modrzejewskiej i Berthy Kalich. Interesującymi epizodami teksańskimi, także z pozanaukowych powodów, okazała się wycieczka do Houston, którą zawdzięczam Jolancie Wróbel-Best i Ralphowi Bestowi, oraz wizyta w San Antonio, gdzie ostatnie lata życia spędziła Pola Negri. W Dziale Zbiorów Specjalnych (Special Collection) The Blume Library przy St. Mary’s University w San Antonio, korzystając z uprzejmości brata Roberta Wooda, zapoznałam się z archiwum polskiej aktorki. W kilka tygodni później, już w Nowym Jorku, spotkałam się z reżyserem Mariuszem Kotowskim, który kończył właśnie pracę nad filmem dokumentalnym poświęconym gwieździe. Z podróży do San Antonio zapamiętałam również przypadkowo poznaną niemiecką Żydówkę, która przed wojną była tancerką w lokalach rozrywkowych Czerniowiec. Współpasażerka podzieliła się ze mną opowieściami o historycznej Bukowinie i Lwowie.
Najdłuższym i najbardziej owocnym etapem mojego pobytu był Nowy Jork, gdzie na pozanaukowych ścieżkach wspierali mnie przyjaciele z lat szkolnych: Teresa i Andrzej Cichoniowie, Bożena Stefańczyk oraz Joanna Ziębacz. Badania przeprowadzałam w kilku instytucjach i archiwach. Najczęściej korzystałam ze zbiorów The New York Public Library (NYPL). W gmachu głównym biblioteki przy 42 Ulicy pracowałam w działach ogólnych, w The Dorot Jewish Division oraz Slavic and Baltic Division (w tym ostatnim spotkałam bibliotekarza pochodzącego, tak jak i ja, z Częstochowy). W The New York Public Library for Performing Arts przy Lincoln Center dotarłam do ogromnej liczby wycinków prasowych, a także materiałów filmowych i fonograficznych oraz archiwów prywatnych (m.in. Berthy Kalich). W YIVO Institute for Jewish Research – dzięki pomocy Jesse’ego A. Cohena oraz pochodzących z Polski Marka Weba i Leo Greenbauma – odszukałam zdjęcia, wycinki prasowe i film o weteranach teatru żydowskiego w Ameryce. Ze względu na nieznajomość języka jidysz musiałam ograniczyć się jedynie do studiowania źródeł anglojęzycznych. Na Mount Hebron Cemetery znalazłam groby najwybitniejszych aktorów żydowskich (m. in. Berthy Kalich, Idy Kamińskiej, Borysa Tomaszewskiego). W The Metropolitan Opera Archives, dzięki uprzejmości głównego archiwisty Johna Pennino, zapoznałam się z materiałami dotyczącymi Ryszarda Ordyńskiego i Marka Windheima. W The Shubert Archive przy teatrze Lyceum na Broadwayu, korzystając z pomocy Sylvii Wang, studiowałam kontrakty, korespondencję i recenzje z okresu współpracy braci Shubertów z Kalich, Ordyńskim i Bruczówną. W Nowym Jorku poznałam też Danię Krupską, lecz niestety nie udało mi się porozmawiać z nią dłużej. W Connecticut, w gościnnych domach Eleanor Shimler (córka W. T. Bendy) oraz Ann Taylor (wnuczka) i jej syna Thatchera słuchałam wspomnień o Władysławie Bendzie oraz podziwiałam kolekcję wykonanych przez niego masek i zdjęcia Heleny Modrzejewskiej. Prace artysty oglądałam również w siedzibie zaprzyjaźnionej Fundacji Kościuszkowskiej, ponadto kilkanaście eksponatów oraz wycinki prasowe dotyczące jego twórczości przedstawił mi życzliwie Fred Taraba, dyrektor galerii sztuki The Illustration House. W Department of Rare Books and Special Collections w Princeton University Library przejrzałam korespondencję Ottona Kahna z Ordyńskim i Ganną Walską. W Filadelfii, gdzie niezwykle gościnnymi gospodarzami byli dla mnie Grażyna i Jacek Milbrandtowie, powróciłam do tematyki żydowskiej. W Van Pelt-Dietrich Library przy Uniwersytecie Pensylwanii (Department of Special Collections) słuchałam nagrań płytowych z kolekcji nazwanej Robert and Molly Freedman Jewish Music Archive. Moim kompetentnym przewodnikiem był donator Robert Freedman. Pod koniec pobytu w Bolton Landing nad jeziorem Lake George w górach Adirondrack odwiedziłam posiadłość primadonny Metropolitan Opera Marceliny Sembrich-Kochańskiej. Obecnie znajduje się tam The Marcella Sembrich Opera Museum, którym opiekują się Anita i Charles Richardsowie, a w sezonie letnim obowiązki kustosza pełni Richard Wargo. Na zaproszenie państwa Richardsów, w ramach cyklu popularnych koncertów i wykładów wygłosiłam referat Lwów – ukochane miasto Marceliny Sembrich-Kochańskiej. W muzeum oglądałam pamiątki po wielkiej artystce pochodzące m.in. ze Lwowa. Pomiędzy wspomnianymi podróżami naukowymi odbyłam kilkudniową wycieczkę na Florydę, gdzie korzystając z gościnności Małgorzaty Szczodrak zwiedzałam najpiękniejsze zakątki regionu i pracowałam w The Marta and Austin Weeks Music Library przy Uniwersytecie Miami. Mój szlak naukowy zakończył się w Hollywood, gdzie – dzięki uprzejmości Sławki Żurek – zamieszkałam w pobliżu Walk of Fame. Na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles (UCLA) miałam możliwość obejrzenia kilku filmów z udziałem opisywanych przeze mnie artystów, a na cmentarzu Hollywood Forever odszukałam grób Leo Fuchsa. Ważnym celem podróży był słynny ogród Ganny Walskiej – Lotusland pod Santa Barbara, który zwiedziłam na zaproszenie Connie Buxton. Po powrocie do kraju uzupełniałam kwerendy w internecie oraz w bibliotekach polskich. Na tym etapie pracy wiele zawdzięczam Barbarze Maresz z Biblioteki Śląskiej w Katowicach oraz przyjaciołom z Oddziału Informacji Naukowej i Katalogów Alfabetycznych Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie. Ponadto konsultacji z zakresu historii sztuki udzieliła
mi Magdalena Czubińska z Muzeum Narodowego w Krakowie. Projekt badawczy, a następnie maszynopis książki nader życzliwie zaopiniowali prof. dr hab. Edward Krasiński i prof. dr hab. Jan Michalik, którym wyrażam wdzięczność za zawsze niezawodne wsparcie moich poczynań naukowych. Za pracę nad tekstem dziękuję Romanowi Włodkowi, za przygotowanie zdjęć do reprodukcji – Andrzejowi Sobolewskiemu, a za konsultację plastyczną – Robertowi Sękiewiczowi.
Kilka tekstów w wersji zmienionej i znacznie skróconej drukowałam na łamach nowojorskiego „Nowego Dziennika” w dodatku kulturalnym „Przegląd Polski”. Również w skróconej wersji opublikowałam szkice o Marku Windheimie i Gannie Walskiej („Ruch Muzyczny” 2008 nry 9 i 16). Tekst o Władysławie Bendzie zamieściłam w „Pamiętniku Teatralnym” 2007 z. 1–2, a o Leo Fuchsie w książce Galicyjskie spotkania 2006.